Już trzecie pokolenie Star Wars płaci za swoją miłość do kosmicznej sagi
Dokładnie 35 lat temu, 25 maja 1977 r. swoją premierę miała pierwsza część oryginalnej trylogii „Star Wars”, czyli „Nowa nadzieja”. Od tamtej pory biznes oparty nie tylko na filmach, lecz także na sprzedaży książek, zabawek, ubrań i innych gadżetów inspirowanych filmami, przyniósł już ponad 30 mld dol. obrotów. I nic nie wskazuje na to, by opowieść o walce Republiki z Imperium miała przestać przynosić zyski.
Oczywiście największym wygranym tego kultowego konfliktu okazał się twórca serii George Lucas, którego majątek, jak podliczył „Forbes”, jest wyceniany na 3,2 mld dol. I to on wciąż pozostaje głównym pomysłodawcą kolejnych biznesowych działań, dzięki którym wciąż umiejętnie podsycane jest zainteresowanie fanów filmami sprzed trzech dekad.

Największy zysk (20 mld dol.) dał nie sam film, ale sprzedaż gadżetów

Co kilka lat pojawiają się nowe udoskonalone technicznie wersje filmów: najpierw na VHS, potem na DVD i Blu-ray. To Lucas wpadł też na pomysł, by wszystkie sześć filmów odrestaurować i ponownie wprowadzić do kin w wersji 3D. Efekt: do tej pory przychody z biletów kinowych sięgnęły 4,3 mld dol., ze sprzedaży DVD 2,5 mld, a z wypożyczalni filmowych 800 mln dol.
Ale to i tak tylko drobna część całego biznesu, jaki kręci się wokół tej kosmicznej sagi. Jak podliczył kilka miesięcy temu serwis 24/7 Wall St., całość przychodów z tej kultowej serii filmowej przekroczyła już 30 mld dol., czyli rośnie w ogromnym tempie, bo jeszcze w 2005 roku przychody te szacowano na 20 mld.
Najwięcej, bo ponad 20 mld dol., przyniosły do tej pory zabawki, figurki, książki, komiksy, ubrania i tysiące innych gadżetów wzorowanych na filmach i zainspirowanych nimi. Zresztą to właśnie przy okazji „Gwiezdnych wojen” filmowcy odkryli, że właśnie sprzedaż licencjonowanych produktów skierowanych do fanów może być bardziej dochodowa niż wpływy kinowe. Kolejne 3 mld dol. z gwiezdnowojennego biznesu napłynęły dzięki grom komputerowym stworzonym na podstawie sagi.
– Metodą na sukces jest to, że dekady po premierze oryginalnej serii wciąż pojawiają się nowe produkty dla kolejnych pokoleń. 40 – 50-latkowie pamiętają pierwszą trylogię, dwudziestolatkowie często „Gwiezdne wojny” poznawali dzięki drugiej trylogii, a dzisiejsze dzieciaki zaczynają się nimi interesować dzięki animowanym „Clone Wars”. W efekcie wciąż wychowywane są kolejne pokolenia klientów fanów – opowiada nam Paweł Płonowski, właściciel sklepu Fanatyk.pl, który specjalizuje się w sprzedaży gadżetów związanych z tą filmową sagą.
– Filmy to tak naprawdę tylko czubek góry lodowej. Największe zyski przynosi właśnie merchandising. Sam wiem, jak dużo fani mogą na takie gadżety wydać, bo biznes zacząłem po prostu od bycia fanem i wydawania ogromnych pieniędzy na gadżety – dodaje.
Płonowski najpierw jako nastolatek 14 lat temu założył stronę internetową dla miłośników sagi, a potem w 2007 roku sklep internetowy. O przyszłość swojego biznesu się nie boi. – Na pewno macherzy z LucasFilm zadbają, by zainteresowanie widzów się nie zmniejszyło – przekonuje.