"Bez wstydu" mógłby być wnikliwym psychologicznym portretem dwojga ludzi uwikłanych w namiętności silniejsze od nich. Niestety mocny i poważny temat został dodatkowo podlany pseudopublicystycznym sosem.

Miał być odważny film, przełamujący obyczajowe tabu. Wbrew tytułowi wstyd, niestety, jest. Tadek (Mateusz Kościukiewicz) i Anka (Agnieszka Grochowska) są rodzeństwem. Ale nie kochają się jak rodzeństwo – łączy ich fizyczny pociąg zgoła inny niż bratersko-siostrzane przywiązanie. To pożądanie, którego opanować się nie da. Gdyby jeszcze debiutancki film Filipa Marczewskiego skupiał się na tym jednym wątku, mógłby być wnikliwym psychologicznym portretem dwojga ludzi uwikłanych w namiętności silniejsze od nich. Niestety mocny i poważny temat został dodatkowo podlany pseudopublicystycznym sosem.

Film

Narzeczony Anki jest faszyzującym politykiem, który myśli wyłącznie o karierze i trzyma sztamę z miejscowymi skinheadami. Tadek za to zaprzyjaźnia się z młodą Cyganką, którą z kolei rodzice chcą wydać za bogatego kuzyna z Anglii. A w tle biedny i brudny Śląsk (Tadek kradnie dywany, żeby zarobić na prąd). Wszystko melodramatyczne i płytkie, niby skomplikowane, a w gruncie rzeczy do bólu banalne. Na uwagę zasługuje jedynie Mateusz Kościukiewicz, który stara się dać swojemu bohaterowi psychologiczną wiarygodność, gra emocjonalnie, wydobywa z dramatu dziewiętnastoletniego chłopaka wszystkie niuanse. Potwierdził, że jest jednym z najlepszych polskich aktorów młodego pokolenia, ale na tle partnerów wygląda jak przybysz z innej aktorskiej galaktyki.

Polska 2011 | reżyseria: Filip Marczewski | dystrybucja: Kino Świat | czas: 80 min