"Tylko nie miłość" jest jak nieświeży hamburger z paryskiego McDonalda. Choć akcja filmu Nicolasa Cuche dzieje się w stolicy Francji, opowiadana historia ma niewiele wspólnego z komediami romantycznymi w rodzaju "Delikatności" czy "Zakochanej bez pamięci".

„Tylko nie miłość” znacznie bardziej przypomina taśmowo zalewający nasze kina hollywoodzki fast food. Film Cuche opowiada o mężczyźnie przynoszącym pecha każdej napotkanej kobiecie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że fatum wisi również nad samym reżyserem. Mimo usilnych starań przez cały film Cuche nie jest w stanie opowiedzieć choćby jednego żartu, który nie wzbudziłby poczucia głębokiego zażenowania. W„Tylko nie miłość” nisko latające dowcipy lądują najczęściej wokolicach krocza bohaterów. Do opowiedzenia kolejnych dowcipów reżyser wykorzystuje akcesoria w rodzaju fioletowego wibratora bądź porcji ptasich odchodów. Notoryczne przekraczanie granic dobrego smaku nie znajduje jednak w filmie Cuche żadnego przekonującego uzasadnienia.

Niezależnie od sprośnego charakteru kolejnych dowcipów „Tylko nie miłość” pozostaje do bólu konserwatywną opowiastką o zakochanych łączących się ze sobą wbrew przeciwnościom losu. Na domiar złego główni bohaterowie nie mają w sobie żadnej cechy, która mogłaby uczynić ich interesującymi. Pechowy mężczyzna i jego wybranka pozostają infantylni, nudni i pozbawieni jakichkolwiek myślowych horyzontów. Seans spędzony w towarzystwie tych dwojga oznacza wyłącznie 90 minut nieszczęścia.

Tylko nie miłość | Francja 2010 | reżyseria: Nicolas Cuche | dystrybucja: ITI Cinema | czas: 87 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 1 / 6