"Pierwszym filmem, który robiliśmy razem z Wajdą, była +Smuga cienia+. Wtedy poznałem Andrzeja. Od razu oczarował mnie swoim sposobem robienia filmów, umiejętnością animowania całej ekipy, wiedzą i cudownymi zdolnościami przekazywania swoich pomysłów za pomocą rysunków" - wspominał w rozmowie z PAP Alan Starski, autor scenografii do kilkunastu produkcji zmarłego reżysera. Starski pracował z Wajdą m.in. przy "Człowieku z marmuru", "Bez znieczulenia" i "Pannach z Wilka".
Jak mówił Starski, szczególnym przeżyciem związanym z Wajdą była dla niego wspólna praca nad "Człowiekiem z marmuru". "Robiliśmy ten film naprawdę z wielką wiarą, że jest przeciwko systemowi, którego nie akceptowaliśmy. To były ogromne, fantastyczne emocje" - wspominał.
"Później był +Danton+, film historyczny opowiadający o rewolucji. Mieliśmy wtedy nadzieję, że taką rewolucję da się przeprowadzić także w Polsce" - podkreślił.
Wspominał, że pojechał na tegoroczny Festiwal Filmowy do Gdyni głównie po to, by zobaczyć "Powidoki", ostatni film Wajdy. "To piękny film (...) Ogromnie mnie zachwycił. Jest to obraz wyrazisty, klarowny, mocny i szlachetny w swojej wymowie" - mówił.
"Bardzo się cieszyłem, gdy oglądałem +Powidoki+. W Andrzeju była wtedy ta sama energia, ta sama jasność spojrzenia, co w jego poprzednich filmach, także naszych wspólnych" - uważa.
Starski podkreślił, że wszystkie filmy Wajdy "były ważnym doświadczeniem warsztatu, poznawania emocji". "Żadna z jego produkcji nie była podsumowaniem, zakończeniem kariery. Każdy obraz był świeży, nowy. Kolejny też by taki był" - mówił, dlatego zdaniem Starskiego, gdyby Wajda żył, "wciąż robiłby wspaniałe filmy".