Film Johna Maloffa i Charliego Siskela przypomina remiks słynnego „Sugar mana”. Choć prezentowany na Berlinale dokument wywołuje mniejsze emocje niż oscarowy poprzednik, z gracją broni się przed oskarżeniami o wtórność. „Szukając…” smakuje znacznie bardziej gorzko niż „Sugar man”, a twórcy filmu wyraźnie dystansują się od – nieobcej dokumentowi Malika Bendjelloula – poetyki amerykańskiego snu.
Inaczej niż Sixto Rodriguez, bohaterka Maloffa i Siskela nie mogła zobaczyć wiwatujących na jej cześć tłumów. O ile kapryśny los ostatecznie przyniósł bohaterowi „Sugar mana” namiastkę zasłużonego sukcesu, dla Vivian Maier okazał się bezlitosny. Skromna niania, która po godzinach zajmowała się fotografią, zyskała sławę dopiero po śmierci. Nawet ten sukces nie byłby jednak możliwy bez przedziwnej gry przypadków, która zostaje drobiazgowo zrelacjonowana w filmie. Uczciwość Maloffa i Siskela polega na zaznaczeniu, że kobieta zrobiła wiele, by dopomóc swemu pechowi. We wspomnieniach nielicznych znajomych Maier prezentuje się jednocześnie jako wrażliwa artystka, nieśmiała ekscentryczka i niezrównoważona jędza. W miarę odsłaniania kolejnych aspektów jej życiorysu naszemu podziwowi coraz wyraźniej zaczyna towarzyszyć zakłopotanie. Ujawniane przez twórców sprzeczności charakteru Vivian czynią z niej jednak tylko jeszcze bardziej interesującą bohaterkę.
Dyskusji nie podlega za to ocena artystycznego talentu Maier. Prezentowane w filmie fotografie stanowią zbiór fascynujących portretów chicagowskiej ulicy. Uchwycone przez kobietę sceny z codziennego życia amerykańskiej metropolii tylko pozornie należą do porządku błahej codzienności. W rzeczywistości przedstawione w filmie fotografie stanowią mieszankę mroku, grozy i humoru. Trudno oprzeć się wrażeniu, że twórczość Maier zachwyciłaby Rolanda Barthes’a, autora pamiętnego „Światła obrazu”. Zdjęcia amerykanki wydają się naszpikowane potencjalnymi punctum, czyli drobnymi szczegółami, które pozwalają odbiorcom dostrzec niewidoczne na pierwszy rzut oka sensy i znaczenia.
Maloff i Siskel podejmują inteligentną grę z formułą metafizycznego kryminału. Choć film wydaje się przypominać śledztwo, reżyserzy nie próbują na siłę rozwiązywać piętrzących się zagadek. Pełna niedopowiedzeń atmosfera pasuje do „Szukając…” rozumianego jako medytacja o naturze geniuszu. reżyserzy dostrzegają, że otrzymany dar przyniósł bohaterce wiele radości, lecz jednocześnie przejął pełną kontrolę nad jej życiem. Próba wyjaśnienia fenomenu Vivian nie może się skończyć inaczej niż deklaracją bezradności. W tym konkretnym przypadku niemoc okazuje się jednak fascynująca.
Szukając Vivian Maier | USA 2013 | reżyseria: John Maloff i Charlie Siskel | dystrybucja: Gutek Film | czas: 83 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 4 / 6