Film Chrisa Masona Johnsona jest niebezpiecznie sterylny. Jego dzieło nie ma w sobie zadziorności „Witaj w klubie” ani melodramatyzmu „Filadelfii”. Chociaż fabuła przenosi nas do dramatycznych czasów, oglądamy je z bezpiecznej pozycji, tak jakby traumy zostały przepracowane, a towarzyszące epidemii emocje – ostudzone. Ale w takim razie po co robić film na taki temat? Gdyby „Test na życie” zgłosić na konkurs teledysków, miałby całkiem spore szanse na podium. Niestety, funkcjonując osobno, jako pełnoprawna fabuła wywołuje jedynie oburzenie. Mnóstwo tu ogranych kawałków z epoki, będących jedynym świadectwem czasów, w których dzieje się akcja filmu, ale z niejasnych przyczyn najwięcej miejsca zajmują sceny taneczne. Tak jakby reżyser – sam będący przez wiele lat tancerzem – nie był w stanie się zdecydować, czy kręci film na temat tańca, czy serwuje już zupełnie inną opowieść. W balecie działa główny bohater jego obrazu, urodziwy Frankie.
Chłopakiem powoduje niepokój przed scenicznym występem, który jest niczym w obliczu jego strachu przed zarażaniem się śmiercionośnym wirusem. Film nie sprawdza się jednak jako wiwisekcja ani artysty, ani homoseksualisty, który musi pogodzić się z własną seksualnością i przyjąć bagaż płynącego z tego tytułu ostracyzmu. Jedynie w tle pojawia się majaczenie o życiu w ukryciu w homofobicznej społeczności (skwitowane stwierdzeniem: pieprzeni katolicy), ale realnych trudów bycia w mniejszości już tu nie uświadczymy. Podobnie sprawa ma się z samym wirusem. Jeśli Frankiemu zdarza się napotkać sygnały jego obecności, to jedynie na plakatach z numerem telefonu, na jaki powinni zadzwonić ci, którzy dostrzegą niepokojące plamy na swoim ciele. Nienawiść wobec gejów i homoseksualna histeria są w świecie przedstawionym obce. Uproszczeniom i trywializacji tematu nie ma tu końca. Tej wypranej z emocji opowiastce trudno przypisać jakiekolwiek właściwości. Korzystając z ogranego schematu indie movies, napawa się ona jedynie pięknymi twarzami aktorów i efektami działań scenografów i kostiumologów. W tym zakłamanym filmie nawet zainfekowani wyglądają, jakby zdjęto ich z okładek żurnali.
Test na życie | USA 2013 | reżyseria: Chris Mason Johnson | dystrybucja: Mayfly | czas: 89 min | Recenzja: Artur Zaborski, Stopklatka.pl | Ocena: 2 / 6