Filmy religijne mogą budzić mieszane uczucia, bo artystyczne doznania i szczerość przekazu rzadko idą w nich w parze. W „Maryi, matce Jezusa” Guido Chiesa znalazł jednak złoty środek. Zachowując szacunek do słowa Ewangelii, zrealizował film, który jest przede wszystkim opowieścią o silnej kobiecie. Pozbawiony całej otoczki mistycznej i nadnaturalnej obraz Chiesy staje się w ten sposób uniwersalny, na bok odsuwający religijne różnice. Nie na darmo włoski reżyser wspominał w wywiadach o tym, że dla niego Maria była przede wszystkim prawdziwą rewolucjonistką.
Ortodoksyjni widzowie mogą poczuć się zdezorientowani, może nawet oburzeni, ale nie ma o co kruszyć kopii: film Chiesy ma w sobie więcej szacunku niż bałwochwalcze praktyki. Szkoda jedynie, że to mądre podejście nie ma potwierdzenia w artystycznej warstwie filmu. „Maryja, matka Jezusa” to w najlepszym przypadku produkcja przeciętna, okraszona epizodami Denisa Lavanta i Jerzego Stuhra.
Maryja, matka Jezusa | Włochy 2010 | reżyseria: Guido Chiesa | dystrybucja: Vivarto | czas: 103 min | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 3 / 6