Zdarzają się w „Między wierszami” sceny i zdania wyjątkowo pretensjonalne, ale całość, wsparta solidną grą gwiazdorskiego zespołu, z pewnością zasługuje na uwagę.

Fabuła „Między wierszami” mogłaby stanowić punkt wyjścia tandetnego thrillera: zdesperowany młody pisarz znajduje anonimowy rękopis sprzed lat i publikuje go pod własnym nazwiskiem. Odnosi olbrzymi sukces i wtedy na scenie pojawia się prawdziwy autor powieści. Na szczęście film Briana Klugmana i Lee Sternthala nie zamienia się w pojedynek prześladowanego i prześladowcy, ale staje się wielowarstwową opowieścią o odpowiedzialności (także pisarskiej), kłamstwie i prawdzie. Debiutujących reżyserów i jednocześnie scenarzystów zwodzi czasami wiara we własny talent, zdarzają się w „Między wierszami” sceny i zdania wyjątkowo pretensjonalne, ale całość, wsparta solidną grą gwiazdorskiego zespołu, z pewnością zasługuje na uwagę.

Między wierszami | reżyseria: Brian Klugman, Lee Sternthal | dystrybucja: Kino Świat | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 4 / 6