PAP: Pretekstem do naszej rozmowy jest spektakl-recital "Niestety to nie ty". Co jest osią tego spektaklu?
Ewa Konstancja Bułhak: To jest moja bardzo osobista wypowiedź. Aktorki, kobiety, matki, żony, dziewczyny. Materiał dojrzewał we mnie dość długo, każda piosenka to inna historia.
Tak się złożyło, że w pewnym momencie wszystko zaczęło układać mi się - w mam nadzieję - spójną całość. Muzyczny świat został dopełniony tekstami napisanymi przez Noemi Słame, młodą scenarzystkę. Opowiadam o miłości na smutno i na bardzo wesoło, zadaję sobie wiele pytań, do przykrych wspomnień nie wracam, bo jak mówi moja bohaterka „Po co przywiązywać do tego taką wartość, skoro to tak szybko potrafi minąć”.
PAP: Kto dokonywał wyboru piosenek?
E.K.B.: Ja. Wszystko ja. Od paru lat ten pomysł krążył mi po głowie. Stworzyć świat jednego bohatera, używając muzyki wielu kompozytorów, z zupełnie innych światów. Tak więc jest Waller, Sondheim, Sławiński, Korcz, Wasowski i inni.
PAP: Usłyszymy nie tylko piosenki...
E.K.B. Zawsze piosenkę traktowałam jako formę artystycznej wypowiedzi, monologu, tekstu wzbogaconego przez muzykę. Jestem aktorką, więc to na pewno będzie piosenka zinterpretowana. Kiedy kończą ci się argumenty, brakuje ci słów, nie wiesz jak to wyrazić, zaczyna się właśnie piosenka, śpiewasz.
PAP: Słowne przerywniki to były teksty napisane dla pani?
E.K.B.: Dla mnie. W niektórych przypadkach zasugerowałam, czego bym potrzebowała i moje prośby zostały przez Noemi spełnione.
PAP: Czy to jest przedstawienie przede wszystkim dla kobiet?
E.K.B.: Na pewno! Ale mężczyźni mile widziani, może lepiej nas zrozumieją, bo przecież my z Marsa a oni z Wenus albo odwrotnie (śmiech).
PAP: Zaplanowała pani premierę takiego recitalu na początek roku, kiedy wszyscy robimy noworoczne postanowienia. Pani przedstawia jakieś życie i woła: wyciągajcie wnioski? Podejmujcie własne postanowienia?
E.K.B.: Ten recital będzie dla mnie kolejnym dowodem, że to ja decyduję, co w moim życiu się dzieje. Uwielbiam swój upór i determinację. Potem tak człowiekowi dobrze jest, że można, że się da.
PAP: Będzie to spektakl podsumowujący, czy może otwierający nowy rozdział?
E.K.B: Co ja mogę podsumowywać? Ja mam wspaniałe życie, jestem zdrowa, chce mi się pracować, czegóż chcieć więcej. Moja droga układa się, ma sens. Moje wybory dziś wydają mi się właściwe.
Bardzo jestem wdzięczna dyrektorowi Wojciechowi Kępczyńskiemu za propozycję i naszą współpracę. Spotkanie z Teatrem Roma o czymś mi przypomniało, a może obudziły śpiące demony (śmiech). Rok temu zostałam gościnnie zaproszona przez Katarzynę Zielińską do spektaklu „Nowy Jork. Prohibicja”, który z wielkim powodzeniem gramy na Nowej Scenie Teatru Roma i w całej Polsce. Myślę, że dzięki mojej długoletniej pracy pedagogicznej w Akademii Teatralnej dyrektor Kępczyński zaprosił mnie do pracy w roli coacha w musicalach „Once” i „Aida”.
PAP: Wymieni pani muzyków, którzy jej towarzyszą?
E.K.B.: Jakub Lubowicz, który jest kierownikiem muzycznym, aranżuje wszystkie utwory i będzie grał na fortepianie; Dawid Lubowicz - na skrzypcach, Fryderyk Młynarski - perkusja; gitara basowa, kontrabas - Marcin Murawski. Znamy się bardzo dobrze z naszej poprzedniej wspólnej pracy, było to „Siodło Pegaza” w Teatrze Narodowym. To jest skład nad składy i tego się trzymamy.
PAP: A co z kostiumami do spektaklu?
E.K.B.: Kombinowałam większość sama, pomagała mi Anna Waś z Teatru Roma. Troszkę zdradza nas wspaniały plakat, ale pamiętajmy, jak mówi w naszym spektaklu Babcia Ejmi, że "nic nie jest takim, jakim nam się zdaje".
PAP: A Roma już panią porwie na dobre?
E.K.B.: Takie porwania są odświeżające, wraca się z zupełnie inną energią. Uwielbiam spotkania z nowymi ludźmi, wspaniale inspirują na dalszą drogę. Jeszcze wspanialej powiedzieć: o tak, nie umiem, chcę się nauczyć, inaczej. Bardzo twórcze.
W Romie zapraszam na „Niestety to nie ty” i „Prohibicję”. W Teatrze Narodowym jestem w próbach do „Woyzecka” w reżyserii Piotra Cieplaka, późnej zobaczymy, cały czas kręcimy „Ojca Mateusza”, gdzie moja Basia za dobrze się poczuje... W Teatrze Telewizji gram Podstolinę w "Zemście" Fredry. Do kin zapraszam na „Doktora Dolittle”, gdzie dubbingowałam wspaniałą Emmę Thompson - dzieje się i jest pięknie. Tego sobie i państwu życzę.
Ewa Konstancja Bułhak - aktorka Teatru Narodowego (od 1998 roku). Absolwentka warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza (1995). W latach 1995–1998 była aktorką Teatru Polskiego w Warszawie. Współpracowała również z teatrami warszawskimi: Montownia, Dramatycznym, na Woli im. Tadeusza Łomnickiego, Wytwórnia, Studio Buffo, Polonia, OCH-Teatrem. Grała m.in.: Jenny w "Tańcu śmierci" Augusta Strindbergz, reż. Adam Hanuszkiewicz (1998), Tytanię w "Śnie nocy letniej", Williama Szekspira, reż. Jerzy Grzegorzewski (2001), "Pchłę Szachrajkę" Jana Brzechwy w reżyserii Anny Seniuk (2013) Telimenę w inscenizacji dwunastu ksiąg "Pana Tadeusza" w sześć dni, Adama Mickiewicza, reż. Piotr Cieplak (2016 ), Yvette w spektaklu "Matka Courage i jej dzieci", Bertolta Brechta / muz. Paul Dessau, w reż. Michała Zadary (2016). Na scenie Teatru Muzycznego Roma można ją zobaczyć w spektaklu "Nowy Jork. Prohibicja", a od 25 stycznia w recitalu "Niestety, to nie ty"
Rozmawiała Dorota Kieras