„Armia Bożego Oporu istnieje już od dawna, słyszymy o niej od początku lat 90. Kiedy zacząłem się zajmować tym tematem w 2010 roku, zdziwiłem się, że jeszcze działa” – powiedział w warszawskim kinie Muranów, po piątkowej premierze swojego filmu Jonathan Littell.
„Ta organizacja ma zupełnie odrębną specyfikę. Tym, co odróżnia ją od innych ugrupowań, jest swoisty purytanizm. Członkowie armii – co różni ich od np. żołnierzy z Konga – nie używają narkotyków, nie piją alkoholu, nie uprawiają seksu. Mają cel czysto polityczny, dzięki czemu młodzi członkowie są w stanie pamiętać wszystko co robili podczas walki. Ponadto ich cel jest umotywowany religijnie” – dodał.
Zdaniem reżysera w historiach porywanych i siłą wcielanych do armii dzieci – czyli członków organizacji założonej w 1987 przez samozwańczego proroka Josepha Kony’ego, który chciał tworzyć w Ugandzie teokratyczne państwo – bardzo ciekawe jest, jak dokonuje się ich przemiana. „Ci młodzi ludzie najpierw są ofiarami porwań, potem stają się sprawcami przemocy” – przypomniał.
Do swojego debiutanckiego filmu o dorosłych członkach armii, którzy próbują odnaleźć się w ciągle naznaczonej rebelią rzeczywistości, Littell - autor powieści „Łaskawe” oraz reportaży „Zapiski z Homs” i „Czeczenia. Rok III” – poszukiwał „konkretnych typów ludzkich”. „Przeprowadziłem swoisty casting. Szukałem m.in. kierowcy taksówki motocyklowej, który walczył w tym ugrupowaniu” – opowiadał. Jak dodał, jedną z kobiet udało mu się odnaleźć po konsultacjach ze specjalistami z Uniwersytetu Londyńskiego.
„Jasno powiedzieliśmy bohaterom z ekipą jaki mamy cel, co chcemy osiągnąć w tym filmie. Bodajże drugiego dnia taksówkarz motocyklowy Geofrey, jeden z bohaterów filmu, opowiedział nam o kobiecie, która jako pierwsza zginęła z jego rąk. To miało być próbne nagranie, ale okazało się na tyle mocne, że w ostateczności weszło do filmu” – relacjonował Littell. „Potem, ekipa i bohaterowie, tygodniami piliśmy piwo i graliśmy w karty. Tak powstawał ten dokument, w bardzo ludzki sposób zdobywaliśmy swój szacunek i zaufanie” – podkreślił.
„W pewnym momencie pokazaliśmy Geofreyowi fragment skończonego filmu. Był nim wstrząśnięty. Trochę się uspokoił, gdy wytłumaczyłem mu, o co mi chodziło. Wydaje mi się, że wtedy zrozumiał, że +Szkodliwe jednostki+ mogą mu się na coś przydać w życiu, że może je wykorzystać do jakichś własnych celów” – dodał reżyser.
Littell, jak wyznał w piątek, ma także wrażenie, że podczas prac nad filmem Geofrey miał okazję po raz pierwszy opowiedzieć swoją historię. „Pierwszy raz ktoś chciał go wysłuchać. W Ugandzie bowiem przyjmuje się, że o takich sprawach się nie mówi” – skomentował. Reżyser zaznaczył, że przy produkcji filmu starał się zdystansować wobec własnych emocji. „Mogłem je odczuwać, ale nie mogłem ich okazywać. Jak chirurgowi, któremu nie wolno niczego osobistego wnosić na salę operacyjną” – podkreślił.
Twórcy „Szkodliwych jednostek” zapłacili bohaterom filmu. Jednak, jak zastrzegł Littell, nie było to wynagrodzenie tylko za granie. „Płacąc za wynajem motocykli, uwzględnialiśmy coś w rodzaju diety, która nieco przekraczała normalną pensję. Zarobili niewiele więcej, niż wtedy, gdyby normalnie wykonywali swój zawód. Staraliśmy się, aby to było godziwe wynagrodzenie, które nie zachęca do wystąpienia w filmie tylko za pieniądze” – podkreślił. „I tak, jak się to robi w kulturze afrykańskiej, po zakończeniu pewnego etapu zdjęć dawaliśmy naszym aktorom prezenty, wyraz wdzięczności” – dodał.
Wśród gości premierowego pokazu była m.in. ambasadorka Belgii Colette Taquet i rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.
Film Littella jako jedna z dwunastu produkcji walczy o Nagrodę Watch Docs, główne festiwalowe wyróżnienie. Będzie go można zobaczyć także w sobotę, 10 grudnia, o godzinie 19.00 w warszawskim kinie Muranów.
Prócz tego, w programie wydarzenia znalazło się kilkadziesiąt innych pokazów filmowych oraz m.in. spotkań z twórcami, dyskusji panelowych o prawach człowieka itp.
Wstęp na wszystkie wydarzenia – m.in. w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski i kinie Antropos – są bezpłatne. Festiwal potrwa do czwartku, 15 grudnia. Organizatorami imprezy są Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Społeczny Instytut Filmowy oraz Państwowe Muzeum Etnograficzne w Warszawie. Festiwal "Watch Docs" potrwa do 15 grudnia.
Polska Agencja Prasowa jest patronem medialnym festiwalu.