Jutro (24.08) King Krule będzie obchodził 20. urodziny. Trzeba przyznać, że wypuszczając „6 Feet Beneath the Moon”, sprawił sobie wyjątkowy prezent.

Nie jest szczególnie urodziwy, podobnie jak jeden z bohaterów jego ulubionej kreskówki „Donkey Kong” – King K. Rool. Za to hipnotyzuje niczym Elvis Presley w piosence „King Creole” z filmu o tym samym tytule. Jego pseudonim lekko nawiązuje do jednego i drugiego. Oto King Krule – na pewno jeden z najciekawszych młodych wokalistów ostatnich lat. Właśnie wydał debiutancki krążek „6 Feet Beneath the Moon”. Na scenie jest jednak obecny już od kilku lat, i zdążył odnieść sukces. Kiedy wychodzi na scenę, nie zapowiada się na wielkie wydarzenie. Spokojny chłopak z rudą czupryną i gitarą. Ale gdy zaczyna specyficznie śpiewać-rapować swoim niskim głosem, zazwyczaj wśród publiki zapada cisza, a potem są gromkie brawa. Dawno nikt w tak, wydawałoby się, prosty sposób nie potrafił czarować swoją muzyką. Można jednak powiedzieć, że na muzyczną karierę był skazany od czasu, kiedy zaczął studia w prestiżowej The BRIT School for Performing Arts & Technology. To tam muzyczne szlify zbierały chociażby Katy B, Adele, Amy Winehouse, Jessie J, Katie Melua czy Kate Nash. Poza tym jak przyznał w wywiadzie radiowej Trójce: „To była tylko kwestia czasu, kiedy wybiorę jakiś instrument dla siebie. Gdy miałem trzy lata, zabierano mnie już na koncerty wujka, który gra na gitarze. Rodzice też są muzykami”. Zanim wystąpił dwa lata temu jako King Krule, Archy Marshall nazywał się Kid Zoo i pod tym pseudonimem wypuścił kilka numerów. W zeszłym roku trafił na listę nominowanych do BBC Sound of 2013. W zasadzie trudno określić to, co wykonuje.

Jedni porównują to do Morrisseya, inni Edwyna Collinsa. Ale przecież w niektórych numerach na „6 Feet Beneath the Moon” w zasadzie rapuje, a w innych bawi się niemal jazzową nutą. Melancholijnemu, niskiemu głosowi towarzyszy tu przede wszystkim gitara. Minimalizm i odnośniki do soulu lat 50. to też cechy krążka. Krule brzmi momentami, jakby wręcz nie chciało mu się śpiewać, jakby był znudzony. Ale to tylko pozory. Album nie pozwala się nudzić. Także pod względem tekstów. King trafnie komentuje m.in. życie na Wyspach. Jak sam przyznaje, lubi dosadnie zwrócić na coś uwagę w dwóch wersach. O klasie i przygotowaniu Krule świadczy też to, że płytę również współprodukował. Pomagał mu przy tym Rodaidh McDonald, który pracował chociażby z The xx i niedawnymi debiutantkami z zespołu Savages. Jutro (24.08) King Krule będzie obchodził 20. urodziny. Trzeba przyznać, że wypuszczając „6 Feet Beneath the Moon”, sprawił sobie wyjątkowy prezent.