Nigdy nie czułem się tak komfortowo. Co prawda zawsze byłem w stanie śpiewać tak jak na tej płycie, ale tego nie robiłem. Teraz dodatkowej pewności siebie dodali mi pozostali członkowie zespołu – o swoich wokalnych wyczynach na najnowszej płycie Kings Of Leon „Mechanical Bull” powiedział magazynowi „Billboard” Caleb Followill.

W tej samej rozmowie muzycy zdradzili, że na płycie oddają hołd swoim ulubionym kapelom w stylu The Stooges czy Thin Lizzy. Tylko incydentalnie słychać tu momenty, które mogą przypominać dokonania zespołu, do którego Kings Of Leon są porównywani od lat. Chodzi oczywiście o U2. Z grubsza można powiedzieć, że szósty krążek rodziny Followillów nawiązuje do brzmień z pierwszych płyt sprzed 10 lat, tym samym różni się od swojego poprzednika „Come Around Sundown” z 2010 roku. Sprawa jednak nie jest tak oczywista.

Piosenki z „Mechanical Bull” typu „Temple” czy „Don’t Matter” mają rockowy brud charakterystyczny właśnie dla debiutu Kings Of Leon „Youth & Young Manhood”, ale jakby raz przetarty wilgotną szmatką. To zwyczajnie mniej odważny i świeży materiał, do tego dużo lepiej wyprodukowany, co pozbawiło go właśnie owego brudu. Jest tu też miejsce na balladę „On The Chin” – prosty numer, który równie dobrze pasowałby do ich każdej płyty. Wreszcie singiel „Supersoaker” – skoczny, rockowy numer, który idealnie nadaje się do rozgłośni radiowych. Reasumując, to charakterystyczny dla zespołu zestaw sinusoidalny łączący numery z rockowym ładunkiem z melancholijnymi balladami.

Do tego naleciałości indie rocka i country oraz całkiem udane teksty. A Caleb rzeczywiście, zgodnie ze słowami przytoczonymi na początku, radzi sobie wokalnie wyjątkowo dobrze. „Mechanical Bull” to całkiem dobry materiał. Nie można mówić jednak, że kwartet z Nashville stał się nagle alternatywną kapelą na miarę Pixies. To wciąż, tylko i aż, niespecjalnie wyróżniający się rockowy band z umiejętnością pisania skocznych piosenek do radia. Szkoda, że nam cały czas pozostaje zazdrościć takiego solidnego rodzinnego grania. Zwłaszcza jeśli popatrzy się na to, co robią z muzyką bracia Szczepanik w zespole Pectus.

Kings Of Leon | Mechanical Bull | Sony Music | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 4 / 6