Cztery lata temu wszyscy nucili i tańczyli do ich przeboju "Pumped Up Kicks". Czy drugim albumem "Supermodel" grupa Foster The People znów zdoła zawrócić ludziom w głowach?

Po sukcesie pierwszej płyty pomyślałem: i co dalej? Muszę nagrać kolejną?” – mówi Mark Foster. „Wolałbym zająć się czymś, co będzie większym wyzwaniem. Dlatego potrzebowałem przerwy, żeby być sam na sam z myślami, zobaczyć trochę świata i poszukać inspiracji, żeby nie robić znów tego samego”. Grupa Foster The People pojawiła się cztery lata temu zupełnie znikąd – w kilka dni podbiła internet piosenką „Pumped Up Kicks”, potem wdarła się na playlisty radiowe w Stanach i w Europie, a po premierze albumu „Torches” ruszyła na trasę koncertową i na największe festiwale na świecie. Popularność i sukces komercyjny wzmocniły sprzedaż piosenek do seriali, gier i reklam. A ukoronowaniem kariery były nominacje do Grammy oraz występ z Maroon 5 i członkami Beach Boys. Foster The People dołączyli do grona takich fenomenów jak m.in. MGMT, Empire Of The Sun i Passion Pit.

Ponad dziesięć lat temu Mark Foster wyjechał z Cleveland do Los Angeles, żeby zrobić wielką karierę. Szlajał się po imprezach, brał narkotyki, dorabiał w klubach, handlował sztućcami, pracował w agencjach reklamowych, a jednocześnie grał na gitarze i tworzył muzykę elektroniczną. W końcu założył Foster The People, a sukces przerósł jego oczekiwania. „Po trasie koncertowej postanowiłem dalej jeździć po świecie, ale samemu i do miejsc, w których nigdy nie byłem. Chciałem zobaczyć inne kraje i kulturę w Indiach czy Afryce, skupić się na sobie i wyciszyć” – wspomina. „Najbardziej zajmowała mnie kwestia technologii w naszym życiu. Widziałem, jak w afrykańskich wioskach ludzie komunikują się ze sobą twarzą w twarz i mają ze sobą bliższy związek. W Los Angeles zatraciliśmy tę umiejętność. Zachowujemy się coraz dziwniej między sobą, dystans między nami ciągle się powiększa. Nikt nie pyta, czy ta ewolucja jest zdrowa, czy można wyznaczyć zdrowe granice?”.

Prace nad „Supermodel” rozpoczęły się w Maroku z Paulem Epworthem, kontynuowane były w Los Angeles i zakończone w Londynie. Markowi Fosterowi zależało na tym, żeby piosenki były żywe, organiczne i rockowe, a wśród inspiracji The Kinks, The Clash i Pixies. Te deklaracje były mocno na wyrost, ponieważ na nowej płycie Foster The People nie są staroświeccy, zaangażowani politycznie czy alternatywni. Utwory „Coming of Age” czy „Best Friend” są próbą powtórzenia sukcesu singli z „Torches”. Jednak wyniki na listach przebojów pokazują, że tym razem nie będzie łatwo. W „Ask Yourself”, „Nevermind”, „Pseudologia Fantastica”, „The Truth” obok syntezatorów pojawia się więcej gitar, a nawet partie fortepianu i chórki, ale przypomina to próby kopiowania Phoenix, Friendly Fires, Yeasayer czy nawet Modest Mouse i Death Cab For Cutie. Taką różnorodność trudno jest nazwać oryginalnością, a w melodiach zabrakło dawnej świeżości i kalifornijskiego klimatu. Mark Foster zbyt nonszalancko podszedł do drugiej płyty.

Foster The People | Supermodel | Columbia | Recenzja: Jacek Skolimowski | Ocena: 3 / 6