„Natalie Merchant” to jej pierwszy album z autorskim materiałem od 13 lat, ale za to jeden z najlepszych w karierze.

FOLK | W ciągu 32 lat kariery nagrała 14 albumów (9 z zespołem 10000 Maniacs i pięć solo), na początku wieku jednak zdecydowała się zamienić rock’n’rolla na malarstwo i macierzyństwo. Od tej pory nagrywała jedynie covery albo kołysanki. „Natalie Merchant” to jej pierwszy album z autorskim materiałem od 13 lat, ale za to jeden z najlepszych w karierze. Dziś w duszy Merchant grają „filmowe” sekcje smyczków, akustyczne gitary, fortepian i dyskretne dęciaki. To właśnie z takich brzmień tka swój – jak to określiła agencja Associated Press – „bogaty gobelin muzyczny, który wyrasta poza typową muzykę pop”. Słychać to m.in. w „Black Sheep”, któremu ton nadaje klarnet basowy. Znalazło się też miejsce na balladę folk („Selen Deadly Sins”) i wspominki zapomnianej hollywoodzkiej gwiazdy lat 20. ubiegłego wieku, Louise Brooks. Uwaga! – silnie uzależnia.

natalie Merchant | Natalie Merchant | Nonesuch/Parlophone | Recenzja: Hubert Musiał | Ocena: 5 / 6