Klasyków grają tak, jak się gra przeboje, przeboje – tak jak grywa się klasyków – powiedział o duecie Marek & Wacek Lucjan Kydryński, który uważał go za największe polskie osiągnięcie w muzyce rozrywkowej. Niedawno Polskie Radio postanowiło powrócić do twórczości duetu w wyjątkowy sposób. Wydobyto bowiem z radiowych archiwów ich nagrania zarejestrowane, jeszcze zanim ukazał się ich debiutancki krążek. Kompozycje pochodzą z 1963 roku. Marek Tomaszewski i Wacław Kisielewski grali je co niedzielę na antenie Programu Pierwszego. Znalazły się tu m.in. zabawa tematami Paganiniego i Brahmsa oraz improwizacja boogie-woogie. Na perkusji towarzyszył im Szymon Walter. Już w tych wczesnych nagraniach słychać ich wirtuozerię, nowatorskie podejście i różnice między nimi, techniczne, erudycyjne i w temperamencie. Przy fortepianie prowadzili z sobą dialog. Niedługo potem kariera pianistów rozkręciła się na dobre i trwała do tragicznej śmierci Wacka w 1986 roku. Duet cieszył się popularnością na zachodzie Europy, w Niemczech potrafił zagrać 150 koncertów rocznie i sprzedać milion płyt. A przecież, jak zdradził w jednym z wywiadów Tomaszewski, zaczęli grać w duecie… z nudów. Płyta Marek & Wacek „Archiwum Polskiego Radia” to dobry wstęp do poznania ich dorobku.
Dekadę wcześniej przeniesiemy się dzięki innej płycie z tego cyklu – „Szlagiery lat 50.”. Najwcześniejsze nagrania pochodzą tu z 1954 roku. To nie powinno dziwić. Do czasu odwilży po śmierci Stalina (1953) w rozgłośniach radiowych rządziły klasyka oraz piosenki ludowe i patriotyczne. To się zaczęło zmieniać, coraz bardziej do głosu dochodziły kompozycje taneczne wykonywane przez radiowej orkiestry taneczne i wokalistów. Spośród orkiestr na płycie „Szlagiery lat 50.” znalazły się niezwykle wtedy popularne: Orkiestra Taneczna PR pod dyrekcją Jana Cajmera albo Edwarda Czernego oraz Kazimierza Turewicza, a także zespół instrumentalny Jerzego Haralda. Wśród gwiazd mikrofonu swingujący i jazzujący: Maria Koterbska, Natasza Zylska, Krystyna Wieczorek, Barbara Rylska, Ludmiła Jakubczak, Sława Przybylska i Janusz Gniatowski. Wśród autorów tekstów i kompozytorów nie mniejsze nazwiska: Szpilman, Wasowski, Harald. Nie mogło zabraknąć tematów filmowych. Słuchamy „Warszawa da się lubić” z „Cafe pod Minogą” w wykonaniu genialnego Adolfa Dymszy, nostalgiczne „O, nocy!” z „Helena i mężczyźni” z wokalem Sławy Przybylskiej i „Mademoiselle” z „Zadzwońcie do mojej żony”. Ta płyta pokazuje też, że patrzono wówczas na to, czego słucha Zachód. Dowodem kompozycja „Que sera sera”, przebój Jaya Livingstona i Raya Evansa z połowy lat 50. Śpiewa ją Hanna Skarżanka, dziś już pewnie nieco zapomniana wokalistka, ale też aktorka filmowa (m.in. „Polowanie na muchy”) i teatralna, pochodząca z Mińska, członkini AK, w stanie wojennym wspierająca Solidarność. Takich odkryć na tym podwójnym krążku jest więcej. Warto do nich powrócić przy okazji świąt i sylwestra. Kilka kompozycji na pewno nada się na sylwestrową prywatkę.