Dennis Lehane, jak sam mówi, jest nudnym gościem. Tnie z kumplami wkarty, ogląda z żoną stare filmy, a kiedy wyrwie się z domu, grywa wgolfa i chadza na spacery z psem. I pisze cholernie dobre książki

Syn irlandzkich imigrantów, aby powiązać koniec z końcem, imał się różnych zajęć. Był kierowcą, magazynierem i barmanem, ale choć opowiadania pisywał od dziecka, dopiero po studiach zagryzł zęby i postanowił żyć z książek. Swoją pierwszą powieść ukończył w trzy tygodnie, lecz zamiast do wydawcy trafiła ona do szuflady. Lehane bał się wówczas zaklasyfikowania jako autora kryminałów – w jego domu rodzinnym gardziło się literaturą gatunkową. Uczelnia zdołała jednak zaszczepić w nim pewność siebie i nauczyć, jak być dumnym z własnego dzieła. Uznał, że mało go obchodzą krytyczne opinie ignorantów i po otrzymaniu dyplomu zasiadł do przepisywania ukończonej wcześniej książki. Po wielu poprawkach wreszcie została wydana. Opublikowaną w 1994 roku powieścią „Wypijmy, zanim zacznie się wojna” zainteresowali się krytycy i miłośnicy kryminałów, zaś koledzy po piórze uznali ją za najlepszą pozycję detektywistyczną roku i wręczyli Lehane’owi branżową nagrodę Shamus Award.

Upadli bohaterowie

W swoim debiucie Lehane przedstawił czytelnikom Patricka Kenziego i Angelę Gennaro, parę prywatnych detektywów, działających głównie w podejrzanych robotniczych dzielnicach Bostonu. Pisarz znał je z dzieciństwa aż za dobrze. Dorastał w cieniu walk ulicznych gangów i na własne oczy przekonał się, że człowiek zdolny jest do niewiarygodnego okrucieństwa i brutalnej przemocy. Te doświadczenia znajdują odbicie w jego książkach. Lehane pisze o ludziach, którzy, pomimo wyznawanych zasad, miotają się między mniejszym a większym złem. Próżno szukać u niego ostentacyjnych happy endów, bohaterowie częściej odchodzą w mrok ze spuszczonymi głowami. Jego twórczość, określaną mianem neo noir, nowego czarnego kryminału, można uznać za pomost pomiędzy klasyczną powieścią detektywistyczną a przepełnioną nihilizmem współczesną literaturą gatunku. I choć fabuły na pierwszy rzut oka nie wydają się szczególnie odkrywcze, po przewróceniu kilkudziesięciu kartek okazuje się, że na równi z intrygą kryminalną Lehane’a interesują pytania o granice obywatelskiej wolności, relatywizm moralny czy kwestie podziału klasowego. Kolejne cztery powieści z serii o Kenziem i Gennaro pojawiały się regularnie co roku, dopiero po wydaniu „Modlitw o deszcz” (wznowionych właśnie przez wydawnictwo Prószyński i S-ka”) pisarz zrobił jedenastoletnią przerwę. Do swojego sztandarowego cyklu wrócił dopiero dwa lata temu „Milą księżycowego światła”. W tym czasie czwarty tom serii „Gdzie jesteś, Amando?” na wielki ekran przeniósł z sukcesem Ben Affleck. Prawdziwy przełom w życiu Lehane’a nastąpił w roku 1999. Amerykę obiegła fotografia ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Billa Clintona wychodzącego z samolotu Air Force One z egzemplarzem „Modlitw o deszcz” w ręce, co wydatnie pomogło w sprzedaży książki i wzbudziło powszechne zainteresowanie pisarzem. Niedługo potem prawa do ekranizacji powieści „Rzeka tajemnic” nabył Clint Eastwood. Film odniósł sukces komercyjny i artystyczny, uhonorowany został dwoma Oscarami dla odtwórców głównych ról, Seana Penna i Tima Robbinsa. „Rzeka tajemnic” jest najpopularniejszą powieścią bostończyka. Lehane odwoływał się w niej do wspomnień wyniesionych ze szkoły jezuickiej, do której uczęszczał – tamtejszym księżom postawiono zarzuty seksualnego molestowania nieletnich, co miało wpływ na fabułę książki. Intryga kryminalna, choć znajduje się w powieści na pierwszym planie, przedstawiona jest z perspektywy rodziny i przyjaciół ofiary. Uwaga Lehane’a skupia się przede wszystkim na ludzkim wymiarze tragedii.

Recepta na sukces

Sukces zawodowy zbiegł się jednak z problemami osobistymi; Lehane rozwiódł się ze swoją pierwszą żoną, prawniczką Sheilą Lawn, i długo dochodził do siebie po rozstaniu. Mimo to jego kariera, już rozpędzona, rozwijała się sama. Ostatnie lata to w życiu Lehane’a kolejne osiągnięcia – napisał scenariusze do paru odcinków „Prawa ulicy”, pojawił się gościnnie w serialu „Castle”, a film na podstawie jego powieści „Wyspa skazańców” nakręcił sam Martin Scorsese (polski tytuł – „Wyspa tajemnic”). Lehane spełnił też swoje marzenie i wreszcie ukończył pracę nad powieścią historyczną „Miasto niepokoju”, którą uznaje za swoje opus magnum. Nad liczącą siedemset stron powieścią spędził prawie dziesięć lat – w październiku w Stanach pojawi się pierwszy z dwóch planowanych sequeli książki. Pisarz, sam będąc wytrawnym kinomanem, nie rezygnuje też z pracy nad adaptacjami własnej prozy – Lehane będzie autorem scenariusza do ekranizacji swojego opowiadania „Animal Rescue”; na stołku reżysera zasiąść ma Neil Burger. Mówi się też o nowych projektach realizowanych na zlecenie telewizji oraz, co oczywiste, kolejnych książkach.