"Sąd w Canudos" to na pierwszy rzut oka nietypowa powieść w dorobku Sándora Máraiego.

Akcja rozgrywa się bowiem w Brazylii pod koniec XIX wieku. Márai opowiada o rozkwicie i upadku sekty religijnej kierowanej przez samozwańczego proroka, niejakiego Doradcę. To mało znany fakt z burzliwych dziejów z ojczyzny samby. Antônio Mendes Maciel, bo tak naprawdę nazywał się tajemniczy wizjoner, założył utopijną, anarchistyczną wspólnotę oraz Święte Miasto w odludnym stanie Bahia, w których nie obowiązywało prawo własności ani kościelne hierarchie, kapłanem zaś mógł zostać każdy członek społeczności. Wyznawcy Doradcy, jak wszyscy sekciarze, wierzyli w rychłą w apokalipsę, która miała im przynieść wyzwolenie, oraz wieczne życie w raju. Żyli w niewiarygodnej nędzy, ale trzykrotnie odpierali ataki świetnie wyekwipowanych wojsk republiki, która nigdy nie uznała ich niezależnego państewka.

Ulegli dopiero za czwartym razem – krwawa pacyfikacja jest kanwą „Sądu w Canudos”. Historię powstania, rozkwitu i upadku sekty poznajemy po latach ze wspomnień metysa O’Connela, żołnierza rządowej ekspedycji, narratora powieści. Egzotyczna scenografia i topografia są dla Máraiego tylko kostiumem. Węgierski prozaik opisuje dramat sekciarzy z europejskiej perspektywy, dostrzega w wydarzeniach z Bahia zapowiedź izmów, które wstrząsnęły światem wXX wieku. Rewolucyjne szaleństwo, ideologiczne zaczadzenie, totalitaryzmy, masowe ludobójstwo objawiły się na rubieżach cywilizacji, na pustkowiach peryferyjnego stanu w Brazylii, już w1897 r

Sąd w Canudos | Sándor Márai | przeł. Irena Makarewicz | Czytelnik 2013 | Recenzja: Cezary Polak | Ocena: 4 / 6