Boris Akunin potrafi bawić się literaturą: wszak niemal cała jego twórczość to popis umiejętności poruszania się między rozmaitymi gatunkami. Na szczęście potrafi też wymyślać zgrabne i wciągające fabuły – bez tego byłby jedynie stylistycznym kopistą.

Akunin lubi też niespodzianki. „Pory roku” w Rosji ukazały się jako debiutancka powieść Anny Borisowej. Krytycy i czytelnicy dali się nabrać, choć fabuła na pierwszy rzut oka wydaje się w stu procentach Akuninowska. No, ale łatwo tak mówić, gdy zna się już tożsamość autora. Bohaterkami „Pór roku” są dwie niezależne kobiety: Wiera, która zaczyna staż wdomu starców dla rosyjskich emigrantów we Francji, oraz Aleksandryna – ponad stuletnia pensjonariuszka przybytku. Sparaliżowana po wylewie odtwarza w myślach swoje losy: życie w ogarniętym rewolucyjną gorączką Petersburgu, wyprawę na Daleki Wschód, poszukiwanie miłości, wreszcie naukową karierę. Od czasów trylogii o siostrze Pelagii Akunin nie stworzył tak silnych kobiecych postaci.

Ciekawe, że musiał w tym celu ukryć się pod damskim pseudonimem... Poza tym jednak niespodzianek nie ma: pisarz swoim zwyczajem połączył różne gatunki i narracje. Potrafi na chwilę odskoczyć od głównego wątku, by przez kilka stron pokazywać rzeczywistość oczami któregoś z drugoplanowych bohaterów. Miesza romans z powieścią przygodową, kryminał z historią, dramat psychologiczny z elementami komicznymi –wprowadzonej przez Akunina grze literackiej żadnych reguł nie ma. Kto czytał cykl o Fandorinie czy serię „Gatunki”, wie o tym doskonale

Pory roku | Boris Akunin | przeł.Katarzyna Maria Janowska | Znak 2013 | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 4 / 6