„Ręka” to Wallanderowa ściema, wynikająca z – przyznaję, zrozumiałej – chęci zarobienia jeszcze paru groszy na popularnej serii.

Henning Mankell, który to opowiadanie napisał przed laty na zlecenie holenderskiego wydawcy, w posłowiu twierdzi, że akcja rozgrywa się chronologicznie po „Niespokojnym człowieku”, ale nie trzeba być specjalistą od losów Wallandera, by zorientować się, że to bujda. Można to zresztą uznać za niezbyt wyrafinowaną pułapkę na czytelnika zastawioną przez autora. Samo opowiadanie – w którym Wallander rozwiązuje zagadkę zbrodni sprzed ponad półwiecza – nie jest ani zaskakujące, ani porywające, choć Mankell poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Gorzej jednak, że ponad połowę książeczki zajmują streszczenia wszystkich powieści o Wallanderze oraz listy osób, miejsc i kulturowych odwołań, które pojawiły się na łamach cyklu. Rzecz dla maniaków Mankella niezbędna, ale czytelnikom szukającym jedynie porządnego kryminału całkowicie niepotrzebna.

Ręka. Pożegnanie z Kurtem Wallanderem | Henning Mankell | przeł. Paulina Jankowska | W.A.B. 2013 | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 3 / 6