„Wiek Wolności był również Wiekiem Niewolnictwa” – pisze Greg Grandin w „Imperium konieczności”, przełamując stereotypy post-oświeceniowego humanizmu
Dziennik Gazeta Prawna
W 1855 roku Herman Melville opublikował nowelę „Benito Cereno”, historię z panami i niewolnikami w rolach głównych. Rzecz rozgrywa się na przełomie XVIII i XIX stulecia, na morzu – jak często u Melville’a. Kapitan Amasa Delano, płynąc wzdłuż wybrzeży Chile, dostrzega inny statek. Ów statek wygląda na częściowo uszkodzony, Delano więc, choć obawia się, że może mieć do czynienia z pirackim fortelem, postanawia zainterweniować. Kiedy dociera na pokład „San Dominicka”, wita go niewielka załoga z kapitanem Benitem Cereno na czele. Oprócz nich na statku znajduje się jeszcze transport afrykańskich niewolników – w sumie około osiemdziesięciu mężczyzn, kobiet i dzieci. Załoga zdaje Amasie relację o rozmaitych kłopotach z żeglugą, ten z kolei wysyła swoich ludzi po wodę i jedzenie. Spędza na pokładzie „San Dominicka” cały dzień, ani przez chwilę nie podejrzewając, jakiego rodzaju teatr się przed nim rozgrywa.
Prawda jest bowiem taka, że na statku Cerena to niewolnicy są panami – w każdym razie: panami sytuacji. I to oni rozdają karty po niedawnej rewolcie na pokładzie oraz wyrżnięciu części białej załogi. Chcą płynąć z powrotem do Afryki, ale brakuje im prowiantu, angażują więc, naturalnie przemocą, marynarzy i kapitana w grę pozorów mającą skłonić Delana do udzielenia pomocy.
Melville tego wszystkiego nie wymyślił – dramat „San Dominicka” (czy raczej „Tryala”, bo tak się nazywał ów statek) istotnie miał miejsce, Benito Cereno to postać autentyczna, podobnie jak Amasa Delano, który szeroko opisał owo zdarzenie w swoich pamiętnikach. Znamy też imiona niektórych przynajmniej zbuntowanych Afrykanów i wiemy, że pochodzili głównie z terenów dzisiejszego Senegalu. Dla amerykańskiego historyka Grega Grandina ta szczególna, odwracająca porządek kolizja jest punktem wyjścia do opowieści o paradoksach instytucji niewolnictwa u progu epoki nowoczesnej.
Po pierwsze, twierdzi Grandin w błyskotliwym i świetnie udokumentowanym „Imperium konieczności”, niewolnictwo, choć obecne w ludzkich cywilizacjach zapewne od czasów neolitu, w czasach nowożytnych stanowiło kapitalistyczną awangardę – nie zaś, jak zwykliśmy sądzić, element feudalnych zaszłości. Całkiem czym innym jest bowiem feudalna relacja wasala i seniora, a czym innym rynkowe uprzedmiotowienie niewolniczej siły roboczej. Kapitan Delano nie dostrzega pulsującego konfliktu na pokładzie „Tryala”, ponieważ w tej konkretnej sytuacji czarnoskórzy są dla niego ładunkiem do przewiezienia z miejsca na miejsce, nie zaś ludźmi. W „Imperium konieczności” Grandin analizuje, w jaki sposób zliberalizowany handel niewolnikami przyczynił się do gigantycznego skoku rozwojowego całego Nowego Świata – nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale i krajów powstałych na gruzach hiszpańskich kolonii.
Po drugie, jak pokazuje Grandin, niewolnictwo nie było koniecznie domeną konserwatywnych ancien régime’ów. Szczytne oświeceniowe ideały wolności, równości i braterstwa, niczym sprytnie sformułowana umowa ubezpieczeniowa, zawierały liczne klauzule wyłączające. I mowa nawet nie o tym, że Afrykanie nie mieli statusu ludzi – ich niewątpliwe człowieczeństwo, podobnie jak człowieczeństwo Indian, zauważano wielokrotnie od samego początku podbojów kolonialnych. Szło o to, że pierwszeństwo miał inny rodzaj swobody, a mianowicie swoboda robienia interesów. Raz zakwalifikowany jako towar (albo maszyna) niewolnik stawał się towarem (albo maszyną) umożliwiającym przedsiębiorcy – nawet oddanemu wielbicielowi amerykańskiej konstytucji albo rewolucji francuskiej – uczciwe wzbogacenie się. Niesamowite są przykłady deliktów sądowych przytaczane przez Grandina. Jakie odszkodowanie się należy za niewolników zmarłych w transporcie? Jak rozliczać ich w masie spadkowej?
Po trzecie wreszcie, pisze Grandin, „niewolnictwo nie miało jedynie wymiaru ekonomicznego. Miało też wymiar psychiczny i oddziaływało na wyobraźnię. W czasach, gdy ludzie – większość mężczyzn i niemal wszystkie kobiety – żyli w tej czy innej formie niewoli (...), zdefiniowanie, czym jest wolność, mogło nastręczać trudności”. Ale to czarnoskóry niewolnik, całkowicie ubezwłasnowolniony i uprzedmiotowiony, posłużył nowoczesności za model tego, czym wolność n i e j e s t.
Imperium konieczności. Niewolnictwo, wolność i oszustwo w Nowym Świecie | Greg Grandin | przeł. Paweł Lipszyc | W.A.B. 2015