Po ciepło przyjętych "Greenberg", "Frances Ha" i "Mistress America" duet aktorsko-reżyserski - Noah Baumbach i Greta Gerwig - powraca na ekrany z "Białym szumem", katastroficzną komedią o amerykańskiej rodzinie, przyszłości planety i lekomanii. Film można oglądać w kinach i na Netfliksie.

"Biały szum" to opowieść o amerykańskiej, patchworkowej rodzinie tworzonej przez wykładowcę akademickiego, kierownika katedry badań nad Hitlerem Jacka Gladneya (w tej roli Adam Driver), jego neurotyczną żonę Babette (Greta Gerwig) i gromadkę dzieci. Na pierwszy rzut oka każde z nich wygląda na szczęśliwych, ale szybko okazuje się, że mierzy się z różnymi problemami. Jednym z nich jest lęk przed śmiercią, kolejnym – wczesna demencja Babette i jej postępujące uzależnienie od tajemniczego leku "Dylar". Sytuację rodziny dodatkowo komplikuje to, że w okolicy dochodzi do wypadku kolejowego, wskutek którego nad miastem rozprzestrzenia się toksyczna chmura. Przebywanie na otwartej przestrzeni za chwilę może zacząć stanowić śmiertelne zagrożenie. Gladneyowie stają przed dylematem: zignorować ostrzeżenia i zostać w ukochanym domu czy zgodnie z nakazem – tak jak reszta społeczności - ewakuować się do schronu.

Film jest adaptacją docenionej National Book Award powieści Dona DeLillo z 1985 r., jednej z ulubionych książek Grety Gerwig (prywatnie partnerki życiowej reżysera). "Przeczytałam ją, gdy miałam mniej więcej 19 lat i uznałam, że jest niewiarygodnie wspaniała. Na każdej stronie podkreślałam po kilka rzeczy, dopisywałam na marginesach: Ha!, ponieważ była tak zabawna. Pamiętam, że właśnie wtedy dostałam się do college’u, więc było to moje pierwsze zetknięcie z uczelnią. To, w jaki sposób ta książka parodiuje uczelnianą społeczność, było niesamowite. Pamiętam dokładnie całe fragmenty naszego filmu – tak bardzo mi się spodobał" – przyznała aktorka w rozmowie z portalem EW.

Kiedy w czasie pandemii COVID-19 Gerwig podsunęła lekturę Baumbachowi, ten połknął haczyk i przystąpił do pracy nad scenariuszem. Jednak w dobie lockdownu realizacja filmu stanęła pod dużym znakiem zapytania. "Od początku chciałam zagrać Babette. Ona jest tą wspaniałą mamą z lat 80-tych. Lekko oszołomioną, ale taką, przy której zawsze czujesz się komfortowo. Aż nagle zaczynasz się zastanawiać: co się dzieje z tą mamą? I myślisz: o nie, ona sypia z jakimś przerażającym mężczyzną, by zdobyć tabletki, które zniwelują jej lęk przed śmiercią. Rozdźwięk między tym, kim wydaje się ta bohaterka, a tym, kim jest w rzeczywistości, był dla mnie bardzo ekscytujący" – podkreśliła aktorka, cytowana przez Deadline.

"Biały szum" to czwarte wspólne przedsięwzięcie Baumbacha i Gerwig. Artyści poznali się w 2010 r. na planie "Greenberga", gdzie Gerwig zagrała Florence, młodą kobietę o pogmatwanej osobowości. Niedługo później zostali parą i napisali scenariusz do filmu "Frances Ha" o 27-letniej tancerce, która marzy o występach w profesjonalnym zespole. Obraz, z Gerwig w tytułowej roli, ujrzał światło dzienne w 2012 r. i spotkał się z pozytywnym odbiorem krytyków. Niestety, na pewien czas do Grety przylgnęła łatka "muzy Baumbacha". "Dziennikarze pytali, czy Noah otworzył mi drzwi do kariery. Teraz na szczęście rzadziej się to zdarza. Odpowiedź za każdym razem brzmi: tak, oczywiście, jest dla mnie niesamowicie ważnym współpracownikiem i wywarł na mnie ogromny wpływ. Największy. Ale sądzę, że byłam na tyle zdeterminowana, by robić własne filmy, że i tak dopięłabym swego" – powiedziała portalowi Vogue.

Również w 2012 r. Gerwig wystąpiła w "Zakochanych w Rzymie" Woody’ego Allena i "Loli Versus" Daryla Weina, a niespełna dwa lata później – w "Upokorzeniu" Barry’ego Levinsona u boku Ala Pacino. W 2015 r. odbyła się premiera jej kolejnego filmu zrealizowanego z Baumbachem "Mistress America". Tym razem zagrała Brooke, 30-letnią mieszkankę nowojorskiej metropolii z tysiącem pomysłów na życie, która pragnie zaimponować młodszej, przyrodniej siostrze. I podobnie jak w przypadku "Frances Ha", także tutaj Greta współtworzyła scenariusz, a Noah stanął za kamerą. "Bardzo lubię z nim pracować. Mam nadzieję, że napiszemy wspólnie kolejny film, bo to naprawdę fajna przygoda. Chciałabym też kiedyś założyć własną firmę producencką" – mówiła niedługo po premierze "Mistress America".

W 2017 r. światło dzienne ujrzał debiutancki, autorski film Gerwig "Lady Bird". Zawierająca elementy autobiograficzne historia o uczęszczającej do katolickiego liceum Christine, która marzy o opuszczeniu domu rodzinnego i przeprowadzce na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, zdobyła pięć nominacji do Oscara, w tym za najlepszą reżyserię i scenariusz oryginalny. "Zaczęłam płakać, śmiać się i krzyczeć. To wciąż jeszcze wydaje się nierealne. Wciąż wzbudza we mnie niedowierzanie i szczęście" – mówiła po ogłoszeniu nominacji. Film nie zdobył statuetek Amerykańskiej Akademii Filmowej. Został natomiast uhonorowany Złotymi Globami dla najlepszej komedii lub musicalu oraz aktorki w komedii lub musicalu. Gerwig doceniono także nagrodą Independent Spirit za scenariusz.

Dzięki sukcesowi "Lady Bird" Greta Gerwig rozwinęła skrzydła. Niespełna trzy lata później na wielki ekran weszła jej adaptacja powieści "Małe kobietki" Louisy May Alcott. To rozgrywająca się w latach 60. XIX w. w Stanach Zjednoczonych historia kobiet z rodu Marchów – Marmee i jej czterech córek: łaknącej dobrobytu Meg, zbuntowanej, ambitnej Jo, której pasją jest pisanie, obdarzonej talentem muzycznym, nieśmiałej Beth oraz rozpieszczonej Amy. "Czytając Louisy May Alcott, lubiłam zwłaszcza zbuntowaną Jo. Nie potrafię dziś stwierdzić, czy czułam do niej sympatię, bo była podobna do mnie czy po prostu pewnego dnia uznałam, że chcę być taka jak ona (…). Czułam, że zna moje sekrety" – wspominała Gerwig w wywiadzie dla "Deadline".

Światowa premiera "Białego szumu" odbyła się we wrześniu podczas festiwalu w Wenecji. Obecnie film można oglądać w kinach i na platformie Netflix. W obsadzie znaleźli się m.in. Raffey Cassidy, Lars Eidinger, Don Cheadle, Jodie Turner-Smith i Sam Nivola. Za zdjęcia odpowiada Lol Crawley, a za muzykę – Danny Elfman. (PAP)

autorka: Daria Porycka

dap/ pat/