Wbrew początkowym obawom uczucie ckliwości występuje w „Nie zapomnij mnie” wyłącznie na poziomie tytułu. Film Davida Sievekinga okazuje się znacznie bardziej wyrafinowany niż wyciskacze łez w rodzaju „Chce się żyć”.

Autobiograficzny dokument Sievekinga jest dowcipny, lecz taktowny, odważny, choć pozbawiony ekshibicjonizmu. Zamiast ronić gorzkie łzy i wymuszać współczucie widza, reżyser przygotował piękny prezent dla umierającej matki. Zasłużony zwycięzca tegorocznego Planete+ Doc zgrabnie wpisał się w popularną wśród festiwalowych filmów tendencję do budowania uniwersalnych refleksji na bazie najbardziej intymnych doświadczeń. Dzięki temu „Nie zapomnij mnie” sprawdza się jednocześnie jako radosna stypa i skuteczna terapia psychoanalityczna. Sieveking promuje instytucję rodziny lepiej niż jakakolwiek kampania społeczna. Po seansie „Nie zapomnij mnie” aż chciałoby się zabrać swojego ojca na piwo i kupić matce bukiet róż.

Przede wszystkim jednak miałoby się ochotę odbyć z obojgiem długą i życzliwą rozmowę. Dokument Sievekinga może okazać się tak sugestywny dlatego, że reżyser pozostaje jak najdalszy od bojaźliwego podporządkowania się autorytetowi rodziców. Zamiast tego twórca „Nie zapomnij mnie” wyraża podszytą szacunkiem ciekawość drugiego człowieka. Podczas gdy matka Sievekinga mierzy się z postępującą chorobą Alzheimera, reżyser na własną rękę próbuje ocalić pamięć o najbliższych. Dociekana przez twórcę „Nie zapomnij mnie” prawda o rodzicach okazuje się ciekawsza, niż można by się spodziewać. Lewicowa przeszłość państwa Sieveking pozwala potraktować „Nie zapomnij mnie” jako na przemian czułe i ironiczne spojrzenie na jednostki ukształtowane przez slogany rewolucji seksualnej. Reżyser, reprezentujący pokolenie oskarżane o bezideowość i hipokryzję, z zainteresowaniem przygląda się generacji idealistów. Choć Sieveking dostrzega pułapki obciążające myślenie rodziców, pozostaje jak najdalszy od przyjęcia perspektywy oskarżyciela. Zamiast tego stawia na wyrozumiałość, która pozwala mu na zacieśnienie rodzinnych więzi. Emocjonalna bliskość osiągnięta u schyłku życia matki okazuje się niezwykle przydatna w oswojeniu się z jej odejściem. Także ze względu na tę konkluzję film Sievekinga pozostaje ze wszech miar godny zapamiętania.

Nie zapomnij mnie | Niemcy 2012 | reżyseria: David Sieveking | dystrybucja: Against Gravity | czas: 88 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 4 / 6