Będzie kolejny Oscar dla Foresta Whitakera? Gdy amerykańscy krytycy nieśmiało wróżą laury dla aktora, prezydent Barack Obama po pokazie „Kamerdynera” nie mógł się nachwalić kreacji Oprah Winfrey.

Istotnie, największa osobowość amerykańskiej telewizji dowiodła, że aktorstwo ma we krwi. Obsada filmu Lee Danielsa jest zresztą imponująca. Na ekranie pojawiają się znane gwiazdy muzyki pop: Mariah Carey i Lenny Kravitz, ale też cała plejada aktorskich znakomitości: Robin Williams, Vanessa Redgrave, Jane Fonda, Alan Rickman, Liev Schreiber i wielu innych. Błędem byłoby jednak sądzić, że „Kamerdyner” jest tylko paradą wielkich gwiazd show-biznesu. To przede wszystkim spójna i dobrze skonstruowana opowieść o walkach rasowych i burzliwych przemianach społecznych w XX-wiecznej Ameryce. W pewnym momencie główny bohater wspomina z goryczą, że choć tyle mówi się o obozach koncentracyjnych w Europie, mało kto pamięta, że na południu Stanów obozy istniały od stuleci. Sprawa ludobójstwa, jakiego biali dopuścili się na czarnych, przez dziesięciolecia była elementem zbiorowego wyparcia.

Grany przez Whitakera Cecil Gaines jest bohaterem luźno inspirowanym postacią Eugene’a Allena, czarnoskórego kamerdynera, który podczas służby w Białym Domu obsługiwał aż ośmiu prezydentów Stanów Zjednoczonych. Cecil dorastał na plantacji bawełny, widział, jak „biały pan” gwałcił jego matkę i dla kaprysu zamordował jego ojca. Sierocie postanowiła dać szansę leciwa dziedziczka, przyuczając go na „domowego czarnucha”, usługującego państwu przy stole. Cecil po wielu latach zrozumie, że słowa „czarnuch” nie wolno mu wypowiadać, ale to, czego nauczył się na pańskich salonach, pozwoli mu awansować – najpierw na lokaja w hotelu, potem kamerdynera w Białym Domu.

Trwa ładowanie wpisu

Gaines podaje herbatę i ciasteczka, a w tle toczy się wielka polityka. Dwight D. Eisenhower zmaga się z protestami przeciw desegregacji rasowej na pierwszej amerykańskiej uczelni, uroczy John F. Kennedy otwiera się na prawa czarnych obywateli, ale wkrótce zginie w zamachu, Nancy Reagan zaprasza Cecila na uroczystą kolację, ale jej mąż nie potrafi zdobyć się na jednoznaczne weto wobec polityki apartheidu w RPA. A przecież obok polityki toczy się życie prywatne Cecila i jego rodziny, zaś na plan pierwszy wysuwa się konflikt pokoleń. Cecil nie jest buntownikiem, sumiennie wypełnia swoje obowiązki, pracuje w pocie czoła, licząc na lepszą przyszłość dla swoich dzieci. Jego syn, Louis, nie chce takiego życia jak ojciec. Angażuje się w walkę o prawa czarnych, staje się przybocznym Martina Luthera Kinga, przyłącza się do Czarnych Panter. Wojny, jakie toczą się pod dachem domu państwa Gaines, najdobitniej pokazują, jak burzliwa była amerykańska droga od plantacji bawełny do pierwszego czarnoskórego prezydenta.

Kamerdyner | USA 2013 | reżyseria: Lee Daniels | dystr. Kino Świat | czas: 132 min | Recenzja: Malwina Wapińska | Ocena: 4 / 6