ROCK | Dwa lata po znakomitej płycie „Warpaint” żeński kwartet z Kalifornii z ponad 10-letnim stażem wypuścił nowy album. Poprzedni krążek dołował psychodeliczną, mroczną muzyką w stylu The Cure, nowa płyta jest zdecydowanie bardziej popowa. Ale mroczne oblicze Warpaint momentami przebija się przez zasłonę chwytliwych melodii.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Członkinie Warpaint podkreślają w wywiadach, że na „Heads Up” chciały eksplorować nowe muzyczne rejony. Pisać przystępne, melodyjne piosenki, wręcz nie unikać tanecznych klimatów. Już pierwszy singiel „New Song” pokazał, że Warpaint polubiły dyskotekowe bity. Ale zaskoczeń na nowej płycie jest więcej. Artystki na nowych kompozycjach sięgają po duszne R&B, minimal, a nawet elementy hip-hopu. Ociekające erotyzmem „Don’t Wanna” mogłyby zarówno zaśpiewać Banks, Rihanna, jak i Beyoncé. „Dre” ociera się zarówno o R&B, jak i trip-hop, a „By Your Side” z wieloma efektami i mariażem perkusyjnych bitów z klawiszami pasowałoby na płytę Kendricka Lamara. Z Emily, Jenny Lee, Stelli i Theresy nie uleciały jednak również fascynacje postpunkowym rockiem. Gitarowe granie rządzi w tytułowym „Heads Up” czy „So Good”. Pierwszy rozwija się z kompozycji z pianinem i psychodelicznymi wokalami w postpunkową stronę. W drugim rządzą mocny bas, rytmiczna prosta perkusja, niskie dźwięki gitar. Na początku tego sześciominutowego numeru wszystko jest poukładane i melodyjne. W drugiej części gitary zaczynają jednak kąsać, wokal staje się niepokojący, a do tego pulsują klawisze. To jeden z najciekawszych momentów na płycie. Na deser jest akustyczna ballada „Today Dear”.
Zespół nagrał zróżnicowany album, ale trzeba się do niego przekonać. Nie zachwyca od pierwszego przesłuchania. Artystki przygotowały go po wyczerpującej trasie. Zmęczone poprzednim materiałem, chciały poszukać innego brzmienia. Jak same mówią, ich stan dobrze wyraża okładka „Heads Up”. Trzymające się za ręce członkinie zespołu spoglądają z ciemnego pomieszczenia w stronę światła za oknem. Album powstawał w atmosferze przyjaźni, artystki zbliżyły się do sobie. Pozytywne emocje członkinie Warpaint przelały na „Heads Up”. Ja jednak wolałem ich bardziej mroczne wcielenie. Być może tym krążkiem Warpaint skuteczniej zawojują listy przebojów, wolałbym jednak. żeby panie dolały trochę oliwy do ognia i momentami się posprzeczały, wprowadziły więcej napięcia w zespole. Może powstałyby bardziej klimatyczne utwory wyróżniające Warpaint z rzeszy innych indierockowych bandów. A tak mamy „Heads Up”, najbardziej przystępny zestaw piosenek w karierze Warpaint. Solidny, ale jednak nieprzebijający poprzednich dokonań.
Warpaint | Heads Up | Rough Trade/Sonic