Reżyserowi Abdellatifowi Kechine wiele osób obecnych na planie filmu zarzuca stworzenie trudnych do wytrzymania warunków. Miałby on w bezlitosny sposób, stosować naciski psychologiczne. "Broni ideałów humanizmu i postępu społecznego, ale na planie zachowywał się dokładnie odwrotnie. Mam szacunek dla Złotej Palmy, ale jestem sfrustrowana tym, że traktowano nas jak psy. To wstrętny cynizm"- mówi jedna z osób z personelu technicznego.
Kobieta nie wytrzymała do końca kręcenia filmu. Razem z nią odeszło kilka innych osób, które nie poradziły sobie ze stresem. Związki zawodowe pracowników kinematografii twierdzą, że zebrane dowody świadczą o tym, iż "Życie Adeli" to nie jest Palma ze Złota lecz z ołowiu.