Podobno blondynka z Nashville inspirowała się rockiem z lat 70. Szczególnie solowym debiutem Iggy’ego Popa „The Idiot”. Ke$hy udało się nawet zaprosić swojego idola do gościnnego zaśpiewania na jej drugiej płycie. Pop musiał na tym chyba dużo zarobić, bo na pewno nie zrobił tego ze względów artystycznych.

„Warrior” Ke$hy to bowiem popowa papka pełna irytujących dźwięków, włączając w to wokal. Amerykanka współpracowała tu co prawda m.in. z Wayne’em Coyne’em z The Flaming Lips, ale bardziej czuć ręce popowych wyjadaczy Dr. Luke’a (pracował z Katy Perry) i Benny’ego Blanco (nagrywał z Britney Spears i Justinem Bieberem). Zamiast gitar wygrywa tu elektronika, samplery i wokoder. Echa lat 70. są schowane tak głęboko, że lepiej nie zawracać sobie tą płytą głowy.

Gwiazdka dorasta, ale na razie muzycznie jest wciąż zbuntowaną Hannah Montana. Nazywając swoje twitterowe konto „keshasuxx” niespodziewanie trafnie określiła swoją muzykę.

Ke$ha | Warrior | Sony Music | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 1 / 6