"Byliśmy blisko z Jerzym Pilchem w sensie towarzyskim, kiedy on objął po Stefanie Kisielewskim felieton tygodniowy w +Tygodniku Powszechnym+ w Krakowie" - powiedział PAP pisarz Paweł Huelle.
Zwrócił uwagę, że pisanie tych felietonów po Kisielewskim "było dużym wyzwaniem". "Ale on sobie świetnie z tym poradził. Jak taki meteoryt właściwie, pisał przepiękne felietony" - ocenił.
"Pewnego dnia zadzwoniłem, wtedy byliśmy w dość częstym kontakcie telefonicznym, i powiedziałem mu: +słuchaj Jurek, ten felieton to jest mistrzostwo świata. Jesteś czempionem+. A on z tym swoim słynnym powątpiewaniem odpowiedział: +drogi Pawle, mógłbym cię słuchać w nieskończoność+" - mówił Huelle, dodając, że Pilch "zawsze miał dar ciętej puenty".
"Był cudownym rozmówcą. Lubiliśmy się" - podkreślił pisarz.
Przyznał, że w późniejszym okresie ich drogi się rozeszły. "Nie w sensie jakiejś wrogości, ale po prostu on coraz wyżej się wspinał po tych piętrach publicystyki" - wyjaśnił.
"Spotykaliśmy się czasami i zawsze były to miłe spotkania. Pamiętam, jak np. na Targach Książki w Krakowie w 2009 r. ja podpisywałem swoją książkę, a godzinę później trzy stoiska dalej Jerzy podpisywał swój tom +Marsz Polonia+. Ja specjalnie zaczekałem - a on skwapliwie podpisywał wtedy egzemplarze książki, nie skłamię, chyba czterystu osobom. Potem pojechaliśmy na kolację i ja mówię: +Jurek, jak to jest. Ja podpisywałem chyba godzinę, a ty podpisywałeś dwie i pół godziny+. A on na to: +a no chłopie, trzeba było lepiej pisać+" - wspominał Huelle. "Takie to były nasze pogaduszki" - dodał.
Gdański pisarz zwrócił uwagę, że Pilcha "już trochę brakowało od pewnego czasu". "Ze względu na chorobę on nie brał aktywnego udziału w życiu literackim. Nie wiem, czy pisał jeszcze jakieś felietony" - mówił.
"Formę literacką miał niedościgłą" - ocenił Huelle. "Pamiętam, jak w 1988 roku w londyńskim wydawnictwie Puls w pewnym sensie debiutowaliśmy razem. On wydał wtedy zbiór proz, właściwie opowiadań pt. +Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej+, a ja wtedy tam wydałem +Opowiadania na czas przeprowadzki+. Tak żeśmy się wtedy bardzo do siebie zbliżyli" - wspominał.
"Żałuję, że tak szybko odszedł. Bo to jest właściwie wiek dla prozaika najlepszy i to jest wiek, w którym prozaik - jak dobre wino - nabiera siły i mocy" - powiedział Huelle. "Bardzo mnie przybiła ta smutna wiadomość" - dodał.