Kilkudziesięciu dawnych mieszkańców Prypeci, w tym byli pracownicy Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, przyszło we wtorek do Narodowego Muzeum Czarnobylskiego w Kijowie, by powspominać życie w dawnym swoim mieście. Występując przed gośćmi wydarzenia, unikali historii katastrofy i ewakuacji, koncentrując się na wspomnieniach o "starych, dobrych czasach" i swojej młodości.
To było miasto młode, pełne dzieci, wózków dziecięcych i róż - cofały się myślami dawne mieszkanki Prypeci. Nie zabrakło też pochlebnych odniesień do poprzedniego ustroju. Miasto jest martwe, ale pamięć o nim żywa - zauważano z sentymentem.
Współorganizatorka wydarzenia, dyrektorka ds. naukowych Narodowego Muzeum Czarnobylskiego Anna Korolewska, powiedziała PAP, że po raz pierwszy zorganizowano takie spotkanie 10 lat po katastrofie. Wtedy niektórzy zobaczyli się po raz pierwszy po ewakuacji, ponieważ ludzie rozjechali się w różne strony - zauważyła.
60-letni Siarhiej, w latach 80. pracownik służb ds. sytuacji nadzwyczajnych w Prypeci, opowiada PAP, że w dniu wybuchu w elektrowni był na urlopie. "Był wieczór, byłem w domu, czytałem. Wezwano mnie do pracy. Robiłem swoją robotę. Rano wróciłem do domu, w radiu usłyszałem o ewakuacji, że będą autobusy, żeby wziąć rzeczy, jedzenie, dokumenty. Powiedzieli, że na trzy dni. Okazało się, że na 35 lat. (...) Wziąłem dokumenty, jedną, dwie koszule. Później wróciłem tam po sześciu miesiącach, zabrałem zdjęcia, jakieś pamiątki" - mówi obecny mieszkaniec Kijowa. Wspomniał też, że razem z rodziną pojechał do Prypeci 10 lat po katastrofie, odwiedzić grób matki.
"A ja nie mogę wspominać. Za każdym razem, gdy o tym mówię, zaczynam płakać. Nie byłam w Prypeci już nigdy po wyjeździe. I nie będę" - ucina Natalia, była mieszkanka Prypeci.
Zebrani w muzeum mogli oglądać na żywo transmisję z współorganizowanego wydarzenia na głównym placu Prypeci, gdzie młodzi artyści m.in. wyświetlali instalację świetlną na fasadzie dawnego hotelu. Można było również obejrzeć występy współczesnych muzyków. Wydarzenie w Prypeci nie przypadło jednak zbytnio dawnym mieszkańcom do gustu.
Chcemy, by Prypeć był miejscem pamięci i twórczości - podkreślili organizatorzy obu akcji.
Prypeć założono, by osiedlić w niej pracowników oddalonej o ok. 4 km Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Status miejski nadano jej po 10 latach. Dzień po katastrofie w Czarnobylu z miasta ewakuowano na stałe ok. 50 tys. ludzi. Byli mieszkańcy twierdzą, że w Prypeci żyło znacznie więcej ludzi, niż wskazują oficjalne dane, ponieważ - ich zdaniem - nie uwzględniono w nich kilku tysięcy mieszkańców hoteli robotniczych.
Dla byłych mieszkańców Prypeci zbudowano miasto Sławutycz, oddalone ok. 50 km od czarnobylskiej elektrowni.
Obecnie opuszczona Prypeć, miasto leżące w obwodzie kijowskim, przy granicy z Białorusią, jest popularną atrakcją turystyczną. Według ukraińskiej redakcji Radio Swoboda w ciągu ostatniego roku miasto, będące "ikoną postapokalipsy we współczesnej kulturze", odwiedziło ok. 100 tys. osób.
Do katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu doszło 26 kwietnia 1986 roku. Wybuch czwartego reaktora siłowni doprowadził do skażenia części terytoriów Ukrainy i Białorusi. Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię, Europę Środkową, w tym Polskę, a także na południe kontynentu - do Grecji i Włoch. W strefie wokół Czarnobyla do dziś obowiązuje zakaz osiedlania się ludzi.