"Starzy fani PitBulla znajdą w tym filmie romantyzm służby dochodzeniowej oraz dodatek w postaci kilkuset złotych. A jednocześnie jest tutaj więcej akcji, są pościgi samochodowe i strzelanki oraz nowe postaci" - powiedział PAP aktor Marcin Dorociński, podczas wtorkowej premiery filmu "Pitbull. Ostatni pies". Jak dodał odtwórca postaci "Despera", "stary PitBull był dramatem obyczajowym, a tutaj jest on połączony z sensacją i kinem megaakcji".
Akcja filmu, którego premiera odbyła się w warszawskim Multikinie Złote Tarasy, rozpoczyna się od śmierci jednego z policjantów, po której do stolicy przybywają rozsiani po całej Polsce doświadczeni funkcjonariusze - znani z pierwszej odsłony filmu "PitBull" "Nielat" (zwany obecnie "Quantico"), "Metyl" oraz "Despero". Tymczasem w Warszawie gangi z Wołomina i Pruszkowa toczą coraz bardziej brutalną walkę o dominację nad miastem.
Najnowszą odsłonę policyjnej opowieści, wyreżyserował Władysław Pasikowski, będący również twórcą scenariusza. Jak powiedział PAP Marcin Dorociński, reżyser "Psów" "bardzo dobrze odrobił tę lekcję". "Napisał teksty, które - mam wrażenie - są wyjęte sprzed kilkunastu lat, a jednocześnie stworzył nowe, które mieszają się z tamtymi. On się bawi, stosuje cytaty - mamy tu grę słowami, w której Pasikowski jest mistrzem" - podkreślił filmowy "Despero".
Na planie po raz pierwszy od czasu "PitBulla" Vegi z 2005 r. spotkali się aktorzy wcielający się w policjantów - Marcin Dorociński ("Despero"), Krzysztof Stroiński ("Metyl") oraz Rafał Mohr ("Nielat" vel "Quantico").
"Zastajemy Sławka nie tam, gdzie chciałby być i w sytuacji, w jakiej nie chciałby być. Nagle, zza światów zjawiają się jego koledzy i mówią, że jest akcja do wykonania. Przychodzą z propozycją nie do odrzucenia, ale też nie wiedzą do końca, kim on teraz jest" - przedstawił swoją postać Dorociński.
Jak podkreślił aktor, wcielający się w policjantów aktorzy zaliczyli "niesamowity powrót". "To ja namówiłem chłopaków, żeby wrócili do tego filmu i żebyśmy zrobili to jeszcze raz, z takim dowódcą jakim jest Władysław Pasikowski" - podkreślił Dorociński. "Kiedy spotkaliśmy się na planie i spojrzeliśmy sobie w oczy, to pojawiło coś takiego, co mieliśmy podczas kręcenia pierwszych scen w 2004 r. I to było niesamowite" - dodał aktor.
"Jasne, że posiwieliśmy, że wiele w naszym życiu filmowym i prywatnym się zdarzyło i te postaci w filmie się zmieniły. Natomiast pojawił się ten sam błysk, ta sama iskra przyjaźni, wspólnej walki i pamięć o tym, gdzie - jak na początku tłumaczył "Benek" (Janusz Gajos) "Nielatowi" (Mohr) - +jest barykada+" - podkreślił Dorociński.
Pytany o to, co w najnowszej odsłonie filmowego "Pitbulla" znajdą zarówno fani jego pierwowzoru, jak i miłośnicy dwóch ostatnich filmów w reżyserii Patryka Vegi, Dorociński podkreślił, że "udało się tu połączyć przeszłość z teraźniejszością". "Myślę, że w tym filmie każdy znajdzie coś dla siebie. On jest bardzo szczery wobec widza, nie jest na wyrost. Mnie na tym strasznie zależało" - powiedział aktor.
Również odtwórca postaci "Quantico" Rafał Mohr podkreślił, że miłośnicy pierwszej kinowej odsłony oraz serialu z 2005 r., "znajdą tu kontynuację postaci, ale też nową jakość, nowy sposób opowiadania tej historii".
Jak powiedział PAP Mohr, współpraca z Pasikowskim miała dla niego szczególne znaczenie. "Debiutowałem u niego w filmie Słodko-gorzki w 1996 r. Byłem bardzo młody, studiowałem na pierwszym roku i nic nie umiałem. Także tym bardziej cieszyłem się, że mogłem zaoferować mu to, czego się przez te wszystkie lata nauczyłem" - podkreślił filmowy "Quantico".
Z kolei Adam Woronowicz, który w filmie wciela się w postać gangstera "Juniora" zauważył, że scenariusz napisany przez Pasikowskiego był niezwykle pomocy w kreowaniu tej postaci. "Fajnie to było napisane, ta przemiana - nie ze złego na dobrego, tylko ze złego na jeszcze bardziej złego; bardzo mi się podoba. Bardzo dobrze pracowało mi się nad scenariuszem" - podkreślił aktor.
Choć bohater kreowany przez Woronowicza pojawia się w "Pitbullu" po raz pierwszy, aktor podkreślił, że cieszy się, iż znane już postaci wróciły na ekran. "Nie mamy zamiaru konkurowania. Nie wchodziliśmy na plan z jakąś ideą, która nam przyświecała - że zrobimy coś innego. Wręcz odwrotnie - nic nam nie +odcinało tlenu+. Po prostu realizowaliśmy scenariusz, który został skonstruowany przez Władysława, i chcieliśmy go nakręcić. I tyle" - ocenił aktor.
Film "Pitbull. Ostatni pies" będzie można oglądać w kinach od czwartku. W pozostałych rolach wystąpią m.in. Marian Dziędziel, Cezary Pazura, Dorota "Doda" Rabczewska i Agnieszka Kawiorska.