Prace Leona Michalskiego - malarza i grafika, członka ruchu oporu podczas okupacji - wzbogaciły kolekcję Muzeum Powstania Warszawskiego. 18 rysunków z sierpnia 1944 r. i dwa obrazy zostały przekazane we wtorek na ręce dyrektora Jana Ołdakowskiego przez córkę artysty.

"Mój ojciec byłby bardzo zadowolony, że udało mi się przekazać te prace muzeum warszawskiemu. Rysunki znajdowały się na kartkach z notesu, który miał ze sobą w czasie powstania i później, po powstaniu, idąc do niewoli" - powiedziała córka artysty Ewa Gawron. "Na szkicach przedstawione są sylwetki żołnierzy, których prawdopodobnie widział, ale nie są to konkretne osoby" - dodała.

Notes z pracami, który Michalski zostawił, przypadkowo udając się do punktu zbiórki, odnalazł Stanisław Tomaszewski, przyjaciel artysty. Zwrócone rysunki udało się zabrać Michalskiemu do niewoli, z której wyzwolony został 1 maja 1945 r.

"Szkice pokazują, że powstańcy nie zajmowali się tylko walką, co sprawia, że (...) to powstanie ma wielowymiarowy, wielowarstwowy charakter" - mówił dyrektor MPW Jan Ołdakowski.

Według Ołdakowskiego, szkice z czasów powstania warszawskiego to dar dla muzeum szczególnie ważny. "Po pierwsze, ponieważ jest to artystyczny zapis walk powstańczych, pokazujący żołnierzy wtedy, gdy powstanie trwało. Na tych kartkach z notatnika widać całą gehennę powstańczą - one nie tylko w sposób artystyczny są zabrudzone, ale widać też na nich ślady tego, co spotykało autora w czasie powstania - mówił Ołdakowski.

Poza ołówkowymi szkicami o wymiarach 12,3 x 17,5 cm do kolekcji muzeum trafiły także dwa obrazy: "Mamo, czy jest niebieskie niebo?" oraz "Patrol". Powstały one już po wojnie.

Leon Michalski w latach 1934-1939 studiował w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni Mieczysława Kotarbińskiego. Był profesorem ASP w Warszawie i wieloletnim wykładowcą oraz współzałożycielem Związku Polskich Artystów Malarzy i Grafików. Specjalizował się w malarstwie sztalugowym, ściennym, rysunku i grafice warsztatowej. W czasie okupacji był jeńcem wojennym obozów Lamsdorf (Łambinowice), Gross Born (Borne Sulinowo), Sandbostel, Lubeka.

Podczas wojny wraz z żoną wykonywał m.in. sztuczne owoce i warzywa, wykorzystywane do przenoszenia tajnych meldunków. "Przed powstaniem, w czasie okupacji, mama i ojciec, działając w komórce o nazwie +Cukierki+, produkowali przedmioty służące do przenoszenia tajnych informacji" - mówiła Ewa Gawron. Były to m.in sztuczny kartofel oraz składająca się z trzech warstw ekierka, w której wnętrzu znajdowała się tzw. bibuła.