Wielu z nich wychowało się jako Polacy. Korzenie żydowskie w ich rodzinach bywały traktowane jak tajemnica. Katka Reszke, autorka książki „Powrót Żyda”, opowiada nam o poczuciu żydowskiej tożsamości w Polsce.

Ile miałaś lat, kiedy odkryłaś swoje żydowskie korzenie?

Siedemnaście. Ale wszystko zaczęło się od przeczucia. Takiego kompletnie irracjonalnego przekonania, że jestem Żydówką.

Nie miałaś na to żadnych dowodów?

Początkowo nie. Ale kiedy próbowałam wypytywać o kwestie żydowskie, reakcje w mojej rodzinie zawsze były pozytywne. Gdy rozmawiałam o tym z moją babcią, nie czułam z jej strony żadnych oporów ani obaw. Potem dowiedziałam się, że ona sama nie wiedziała, że jest Żydówką. Prawda o naszych korzeniach została zatajona także przed nią.

Kiedy dowiedziałaś się, jak było?

Dosłownie kilka tygodni temu moja mama wyjawiła mi sekret, który ukrywała przede mną przez osiemnaście lat. Kiedy umierała moja prababcia, którą zdążyłam jeszcze poznać, wymogła na mamie przysięgę, że nie wyjawi powierzonej tajemnicy, dopóki żyła moja babcia. Tą tajemnicą było to, że jesteśmy Żydami.

Twoją historię opisujesz w krótkim rozdziale w książce, ale nie opowiadasz w nim wszystkiego.

Pisząc książkę, nie znałam wszystkich faktów dotyczących historii rodziny mojej mamy. Ostatecznie złożyło się to jednak w całość. Przez osiemnaście lat podejrzewałam, że istnieje jakaś tajemnica w rodzinie. Moje życie stało się bardzo żydowskie: pojechałam do Izraela, przez dziesięć lat prowadziłam religijny tryb życia – to były poważne decyzje. Ale dopiero po latach okazało się, że te wszystkie rzeczy, które zgadłam intuicyjnie, odgadłam właściwie. I do tego okazało się, że żydowskie korzenie mam nie tylko po stronie mamy, lecz także po stronie taty. W kwestii swojej tożsamości długo żyłam ze znakiem zapytania nad głową. Ostatecznie okazało się, że się nie pomyliłam.

Historie wielu młodych bohaterów twojej książki wyglądały podobnie. Wychowywali się i dorastali jako Polacy. W rodzinie nie chciano mówić o żydowskich korzeniach. Ale często pojawiało się przeczucie, o którym wspominasz.

Tak. Historie rodzinne w naszym pokoleniu bywają bardzo różne, są wśród nas oczywiście także osoby, które zawsze wiedziały o swoim pochodzeniu. Rzeczywiście, w rozmowach, które przeprowadziłam, bardzo wiele osób opowiadało mi, że zaczęło się u nich od przeczucia albo że chcieli być Żydami i zaczęli szukać korzeni, licząc, iż je znajdą.

Wielu z nich, podobnie jak ty, budowało swoją tożsamość na przeczuciach, domysłach, strzępach informacji. A jednak ich potrzeba, by czuć się Żydami, była bardzo silna.

Wspominam w książce o tej żydowskiej iskierce, o której ludzie lubią mówić, bo to taki romantyczny pomysł. Ale to kwestia wiary. Ja jestem sceptyczna wobec takich irracjonalnych teorii, choć z drugiej strony racjonalnie wielu spraw często wytłumaczyć się nie da. Mówi się, że mamy w sobie jakiś taki element żydowskości, od którego nie da się odciąć, nawet jeśli w rodzinie dwa czy trzy pokolenia próbowały go ukryć albo bały się o nim mówić. Niektórzy wierzą, że to w końcu musi się ujawnić. I bez względu na to, czy w to wierzymy, czy nie, często tak się dzieje.

Opisujesz zjawisko odradzania się poczucia żydowskiej tożsamości w trzecim pokoleniu Żydów po wojnie. Z relacji twoich rozmówców wynika, że ludzie, którzy świadomie wybierają swoją żydowskość w Polsce, często spotykają się z nieufnością i rezerwą – nie tylko ze strony Polaków, lecz także Żydów za granicą.

Nie powiedziałabym, że zupełnie nie spotykamy się ze zrozumieniem. Po prostu narzekanie zawsze słychać głośniej. Mamy bardzo wielu przyjaciół w Polsce i za granicą, których to fascynuje, cieszy i mają dla nas zrozumienie. Nie jest to kompletne poczucie osamotnienia w świecie, ale rzeczywiście wiele grup patrzy na nas z pewnym sceptycyzmem, czasem niedowierzaniem. Bardzo wielu Żydów na świecie – w Izraelu i Stanach – nie umie sobie wyobrazić tej sytuacji. Samo istnienie prawdziwych żywych Żydów w dzisiejszej Polsce dla wielu ludzi z zewnątrz pozostaje wręcz kwestią wiary.

Uważano, że po Zagładzie w Polsce już nie ma miejsca na odrodzenie się społeczności żydowskiej?

To nasze pokolenie było dla nich nie do pomyślenia jeszcze 20 czy 25 lat temu. A teraz, jak to powiedział Marek Edelman w rozmowie z Konstantym Gebertem, my się wymyślamy. Nie uważam tego za obrazę. To bardzo trafne określenie konstruowania tożsamości, które ma miejsce w Polsce, w tym czasie historii, w tej sytuacji, w której się znaleźliśmy.

Zarzucano wam, że powrót do żydowskich korzeni w Polsce to rodzaj mody lub pozy?

Minęło już 20 lat, odkąd to wszystko zaczęło się kształtować. Moda dawno by już znikła. To jest coś więcej. Istniejemy, jesteśmy nowym pokoleniem i wszystko wskazuje na to, że będzie następne. A następne będzie o tyle szczególne, że będzie pierwszą od wielu lat generacją, w której – jak sądzę – wszyscy od początku będą wiedzieli, że są Żydami. Nie będzie już ukrywania.

Czy społeczność żydowska ma szansę odbudować się dzięki młodym Polakom żydowskiego pochodzenia?

Dla mnie ważniejsza od liczby osób zarejestrowanych w gminie czy organizacjach żydowskich jest liczba pytań, jakie sobie stawiamy każdego dnia. Może mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Może musimy być grupą, która nieustannie dyskutuje z sobą i ze światem na te najważniejsze tematy tożsamościowe, żydowskie. Jesteśmy monitorowani przez resztę świata, zadaje nam się wiele pytań, wciąż jesteśmy podawani w wątpliwość. Ale i my sami siebie podajemy w wątpliwość. Być może taka jest specyfika naszego istnienia w Polsce. Myślę, że w tym sensie jesteśmy bardzo mocną społecznością żydowską. Ta społeczność w Polsce istnieje wbrew wszystkiemu, wbrew dekadom opresji.

Często mówi się o polskim antysemityzmie. Ale czy przypadkiem nie jest tak, że także wśród Polaków istnieje tęsknota za kulturą żydowską jako czymś z Polską silnie związanym?

Antysemityzm jest, ale jest też wielu Polaków, którym zależy na tym, żeby odzyskać elementy kultury żydowskiej dla polskiego krajobrazu. Nasze pokolenie jest o tyle ciekawe, że my sami łączymy dwa elementy – mamy korzenie i polskie, i żydowskie. Pochodzimy z rodzin w różnym stopniu mieszanych i dlatego te wspólne działania są dla nas bardziej naturalne. My wręcz uosabiamy relacje polsko-żydowskie.

Jakie będzie kolejne pokolenie?

I dla mnie wyobrażenie sobie w polskiej perspektywie całego pokolenia ludzi, którzy od początku i bez strachu będą wiedzieli, że mają żydowskie korzenie, jest bardzo trudne. Być może nie podołamy tym wszystkim pytaniom, które musimy sobie postawić, ale dzięki temu jest szansa, że nasze dzieci również będą je sobie zadawać. I przez to nadal będziemy mogli stanowić żywotną społeczność.

Złamać milczenie

Wydawało się, że Żydów w Polsce już właściwie nie ma. Miliony zamordowano podczas wojny, tych, którzy zostali, zmuszono do wyjazdu w 1968 roku. Tak uważało też wielu Żydów na świecie, utożsamiając Polskę z miejscem, w którym dokonała się zagłada i w którym żydowskość nie może się już odrodzić. Tymczasem młode pokolenie ludzi, którzy identyfikują się jako Żydzi, nie tylko u nas istnieje, ale z roku na rok staje się liczniejsze. Wielu z nich o swoich korzeniach dowiedziało się przypadkiem, wielu w dorosłym wieku, poszukując historii rodzinnych i ocalałych dokumentów. Bycie Żydem przez lata było niebezpieczne, oznaczało napiętnowanie, konfrontacje z antysemityzmem. Pokolenie, które przeżyło wojnę, chciało zapomnieć o przeszłości. To dlatego odkrywanie prawdziwych historii rodzinnych dla młodych bohaterów książki Katki Reszke jest tak ważne. Autorka „Powrotu Żyda” przeprowadziła dziesiątki wywiadów z ludźmi, którzy deklarują się jako polscy Żydzi. Ich historie i motywy są różne. Wszyscy chcą dać początek nowemu pokoleniu.