„Ene due rike fake” Marzeny Matuszak w poznańskim Teatrze Polskim dowodzi, że opowiadając o sprawach bolesnych, lepiej unikać publicystyki. Jak w skromnym przedstawieniu Joanny Grabowieckiej

Sztuka Marzeny Matuszak, wraz z dramatem Maliny Prześlugi „Kwaśne mleko”, zwyciężyła w szóstej edycji organizowanego przez poznański teatr konkursu „Metafory rzeczywistości”. Pierwsze skojarzenie – niewielki tekst Matuszak idealnie spełnia obietnicę zawartą w tytule konkursu. Mamy palący problem, o którym łatwo byłoby nie rozmawiać, ale krzyczeć. Tymczasem Matuszak pisze prościej, ale przez to trudniej. Łatwiej byłoby bowiem przysposobić na scenę manifest przeciw pedofilii, wystawić rzecz całą, nie unikając uzasadnionych nawet drastyczności. „Ene due rike fake” świadomie jednak operuje mniejszą skalą. To spektakl co się zowie kameralny, opowiadany nie krzykiem ani świętym oburzeniem, ale dziecięcymi wyliczankami. Tyle że na ich końcu jest nieuleczony lęk, upokorzenie nie do zabliźnienia. Konwencja chorej zabawy, która przeradza się w wendetę, sprawdza się przede wszystkim dzięki młodym aktorkom Teatru Polskiego Annie Sandowicz i Marceli Stańko. Obie grają ofiary złego dotyku, które pozostają dziećmi, choć zbyt szybko musiały dorosnąć. Mają w sobie odrobinę perwersji, ale i całe morze niewinności. Ich silna sceniczna obecność uwiarygodnia nawet mniej udane partie tekstu Matuszak. Nieco mniej podobała mi się wykrzyczana w raperskim niemal rytmie Lala Marzeny Wieczorek, ale rozumiem, że taką wraz z reżyserką przyjęły konwencję grania. Bardziej doświadczonym artystom, Barbarze Krasińskiej i Wojciechowi Kalwatowi, tym razem przypadły w udziale mniejsze zadania.

Nie mówię, że widowisko Joanny Grabowieckiej jest wydarzeniem wyjątkowym. Nie jest, bo i sztuka Matuszak na to szans nie dawała. Tym niemniej daje satysfakcję, że da się przy takim jak pedofilia temacie uniknąć powszechnych w dramaturgii pułapek, nie popadając w gazetowo- moralizatorskie tony. To drugie przedstawienie Grabowieckiej (po „Grach ekstremalnych” w warszawskim Teatrze na Woli), które oglądam. Niewiele jeszcze o niej wiem, ale szanuję, że już na początku próbuje wytyczać własną drogę. Wtedy pokazywała traumę choroby nowotworowej, teraz rozlicza się po swojemu ze zgliszczami po pedofilii. Nie da się jednak – i na szczęście – kwalifikować pierwszych inscenizacji Grabowieckiej jako teatru interwencyjnego. Bliżej im chyba do czegoś, co można by nazwać projektem artystyczno-społecznym. Autorka realizuje go we własnym stylu i z konsekwencją. To imponuje, bo niewiele u nas takiego teatru. Niemniej szczególnie po „Ene due rike fake” ciekaw jestem zadziorności Joanny Grabowieckiej. Przeczuwam ją, bo na scenie jej jeszcze nie pokazała.

Ene due rike fake | Marzena Matuszak | reżyseria: Joanna Grabowiecka | Teatr Polski w Poznaniu | Recenzja: Jacek Wakar, Polskie Radio | Ocena: 4 / 6