Za tydzień rozpocznie się osiemnasta edycja Konkursu Chopinowskiego, jednego z kluczowych wydarzeń pianistycznych na świecie. Dziś to jedno z najważniejszych wydarzeń pianistycznych na świecie, przepustka do wielkiej kariery. Rangę konkursu budowano jednak długie lata.

Jego pierwsza odsłona odbyła się w 1927 r. Do rywalizacji przystąpiło wówczas 26 pianistów. Zgłoszeń do tegorocznej edycji było już ponad 500! Ostatecznie do konkursu zakwalifikowało się 87 muzyków.

Konkurs Chopinowski odbywa się z reguły co pięć lat. Do tej pory cykl konkursowy przerwała jedynie II wojna światowa. Wówczas konkurs zniknął z kalendarza na 12 lat. Ostatnia przedwojenna edycja odbyła się w 1937 roku, a kolejna dopiero w 1949 r. Odstępstwem była jeszcze następna edycja, z 1955 r., która odbyła się po sześcioletniej przerwie ze względu na odbudowę po wojnie warszawskiej filharmonii. Wśród wyjątków jest także najbliższa edycja – trzeba ją było przełożyć o rok ze względu na pandemię koronawirusa.

Konkurs jest jednym z nielicznych, w których wykonuje się utwory jednego kompozytora. Taki był zamysł jego powstania – popularyzacja na nowo utworów Fryderyka Chopina i promowanie „właściwego” stylu wykonawczego. Założeniem było ukrócenie interpretacji uczniów Chopina, które zniekształcały chopinowski styl. „Ci wcześni przekaziciele stylu chopinowskiego jęli grywać Etiudy i Preludia rozhisteryzowane rubatem, przedbitkami w lewej ręce i arpedżiowaniem akordów. Nokturny rozmazywali za pomocą nadużywanego pedału, a w Polonezach grzmieli na klawiaturach aż do zrywania strun, co miało oznaczać gotowe do bohaterskich zrywów współczucie Polsce zakutej w kajdany” – pisał Jerzy Waldorff w książce „Wielka gra. Rzecz o konkursach chopinowskich”.

„Sentymentalizm zalatujący stęchlizną”

Dwudziestolecie międzywojenne przyniosło kolejną rewolucję w muzyce. Romantycy odchodzili w niepamięć jako przedstawiciele nurtu, który stał się historią. Szukano nowego. Po impresjonizmie przychodził czas na kolejne eksperymenty. W dodatku coraz większe znaczenie miała muzyka rozrywkowa popularyzowana m.in. dzięki dynamicznemu rozwojowi techniki. Chopin znikał z programów nauczania szkół muzycznych, tradycja chopinowska powoli odchodziła w niepamięć. „(…) kiedy po pierwszej wojnie światowej w Paryżu, który miał rangę centrum sztuki współczesnej, zapanował neoklasycyzm ze Strawińskim i Prokofiewem na czele, młodzież pianistyczna w ogóle odwróciła się od Fryderyka Chopina, uważając go za reprezentanta sentymentalizmu zalatującego stęchlizną” – pisał Jerzy Waldorff w „Wielkiej grze”.

Część środowiska muzycznego postanowiła to zmienić, by ochronić spuściznę największego polskiego kompozytora i tchnąć na nowo życie w jego utwory. Pomysł zorganizowania konkursu, w którym pianiści z wielu krajów rywalizowaliby o zwycięstwo, wykonując kompozycje Chopina, pojawił się w 1925 r. Z jego propozycją wyszedł prof. Jerzy Żurawlew, pianista, kompozytor i rektor Konserwatorium Warszawskiego. „Często spotykałem się z poglądem, że Chopin jest zbyt romantyczny, roztkliwia dusze i rozbraja psychicznie. Niektórzy uważali nawet, że z tych względów nie należy umieszczać utworów Chopina w programach szkół muzycznych. Wszystkie te przejawy absolutnego niezrozumienia muzyki Chopina były dla mnie bardzo bolesne” – wspominał potem Żurawlew.

Zastanawiał się, jak na nowo rozpropagować dorobek kompozytora. Wśród młodzieży ogromną popularnością cieszyły się w tym czasie zawody sportowe. Rywalizacja sportowców budziła ogromne emocje, przyciągając uwagę szerokich mas. Element współzawodnictwa mógł także pobudzić zainteresowanie środowiska muzycznego Chopinem. Zorganizowanie międzynarodowego konkursu wydawało się w tym momencie najlepszym rozwiązaniem. „Przyszłość dowiodła, że nie myliłem się” – pisał po latach profesor. Choć pojawiały się wówczas również krytyczne opinie, że konkurs to profanacja sztuki wysokiej, że uchybia randze kompozytora. Trzeba mieć na uwadze, że nie była to wówczas popularna formuła.

Trudne początki

Zanim Żurawlewowi udało się zorganizować pierwszy konkurs, przez lata prosił o wsparcie, odbijając się od niejednych drzwi. Dwudziestolecie międzywojenne było epoką piękną, ale trudną dla branży muzycznej. Brakowało środków na wsparcie kultury. Instytucje nie mogły liczyć na pomoc młodego państwa, które miało inne wydatki. Jedynym ratunkiem był mecenat, tyle że prywatnych darczyńców również nie było zbyt wielu. Niedawno skończyła się pierwsza wojna światowa, a polska państwowość odradzała się po ponad stu latach zaborów.

Prezydent Stanisław Wojciechowski, piastujący swoją funkcję w latach 1922–1926, odmówił wsparcia organizacji imprezy. Skoro zaś miał być to konkurs międzynarodowy, trzeba było mu nadać odpowiedni rozgłos za granicą. Bez protektoratu prezydenta było to niemożliwe. Po przewrocie majowym, w 1926 r. prezydentem został Ignacy Mościcki. Żurawlew upatrywał w tej zmianie szans na realizację swojej idei. Przy pomocy pisarza i publicysty Juliusza Kadena-Bandrowskiego dotarł do prezydenta i już od pierwszego z nim spotkania czuł, że sprawa jest wygrana. Faktycznie, kilka dni później profesor odebrał z ministerstwa kultury telefon w sprawie przyszłego konkursu.

Trzeba było jeszcze rozwiązać kwestie finansowe, a były z tym ogromne problemy. Ostatecznie kwotę 15 tys. zł (z własnego majątku) zaoferował Henryk Rewkiewicz, dyrektor Polskiego Monopolu Zapałczanego. I tak to się zaczęło.

Pierwsza edycja konkursu, zaplanowana na październik 1926 r., miała się zbiec z odsłonięciem pomnika Chopina w warszawskich Łazienkach Królewskich. Termin ten nie został dotrzymany, opóźniło się oddanie pomnika, a i sam konkurs napotkał na problemy logistyczne. Uroczyste otwarcie wydarzenia nastąpiło 23 stycznia 1927 r. o godz. 11.00 w Filharmonii Warszawskiej. Liczono na udział muzyków z zachodniej Europy – Niemiec, Anglii, Francji. Tak się jednak nie stało, konkurs nie został bowiem odpowiednio nagłośniony. Ostatecznie w zmaganiach wystartowało 16 pianistów z Polski, czterech z ZSRR i po jednym z Austrii, Belgii, Holandii, Łotwy, Szwajcarii i Węgier. Zakwaterowano ich w prywatnych domach, gdzie muzycy nocowali i ćwiczyli.

Sukces!

Z każdą kolejną edycją ranga i skala przedsięwzięcia rosła. Już w następnej odsłonie, w roku 1932, do konkursu zgłosiło się 200 kandydatów, z czego do występu w pierwszym etapie dopuszczono 93 pianistów z 18 krajów, w tym również spoza Europy (z Brazylii i Stanów Zjednoczonych). Konkurs był w coraz większym stopniu wydarzeniem międzynarodowym. W 1955 r. przygotowywano plakaty konkursowe w aż ośmiu wersjach językowych. Do udziału w konkursie w roku 2010 zgłosiło się 353 pianistów, a w 2015 już 452.

W roku 2020 zgłoszeń było ponad 500. Chęć udziału w zmaganiach zgłosili reprezentanci 53 krajów -najwięcej z Chin (ponad 100 osób), Japonii (ponad 90) i Polski (ponad 60). Liczną reprezentację stanowili również uczestnicy z USA, Kanady, Korei Południowej, Rosji, Włoch oraz Francji. Zgłaszali się także kandydaci z innych zakątków świata – z Argentyny, Australii, Azerbejdżanu, Brazylii, Gruzji, Islandii, Kazachstanu, Malezji, Meksyku, Mongolii, Nowej Zelandii, Tajlandii, Turcji, Uzbekistanu i Wietnamu.

Do eliminacji zakwalifikowano blisko 160 pianistów, z których wyłonionych zostało ostatecznie 87 uczestników konkursu. Wśród nich znalazło się 16 osób z Polski: Aleksandra H. Dąbek, Joanna Goranko, Mateusz Krzyżowski, Jakub Kuszlik, Julia Łozowska, Tomasz Marut, Zuzanna Pietrzak, Aleksandra Świgut, Marcin Wieczorek, Andrzej Wierciński i Viet Trung Nguyen (reprezentujący Wietnam i Polskę).

Regulamin przewiduje dopuszczenie do udziału w przesłuchaniach konkursowych, z pominięciem etapów kwalifikacyjnego i eliminacji, laureatów kilku konkursów pianistycznych. Dotyczy to pięciu Polaków: Piotra Alexewicza, Adama Kałduńskiego, Szymona Nehringa, Kamila Pacholca i Piotra Pawlaka, a także dwóch pianistów ze Stanów Zjednoczonych: Evrena Ozela i Avery’ego Gagliano oraz Japończyka Tomoharu Ushida i Chińczyka Yutong Sun.