Nazwa zespołu w tytule albumy zobowiązuje. "Paramore", czwarty studyjny album grupy amerykańskiej grupy, zbiera dobre recenzje.

"Paramore" to pierwsza płyta grupy bez Josha i Zaca Farro. Odejście dwóch założycieli to jeden z powodów, dla których tytuł czwartego krążka brzmi jak nazwa debiutanckiej płyty. - To jest pewnego rodzaju oświadczenie - powiedziała wokalistka grupy Hayley Williams. - Czuję, że w jakiś sposób ponownie przedstawiamy zespół światu, a nawet samym sobie... w końcu czujemy się jak zupełnie nowa grupa - dodała Williams. Album wyprodukowany przez Justina Meldal-Johnsena spotkał się z ciepłym przyjęciem krytyków.

- Producent ma bardzo dobry wpływ na zespół. Trio odkrywa nowe brzmienia i style - pisze Scott Heisel z "Altenative Press". - Weźmy chwytliwe "Still Into You", jeden z najlepszych utworów na płycie. Nie ma wątpliwości, że jest to nadal Paramore, ale lepsze - podkreśla autor.

W podobnym tonie album ocenia "The New York Times". - Czy umiejętność tworzenia przebojów przetrwała rozpada zespołu? - pytają recenzenci. - Zdecydowanie tak. "Paramore" to 17 utwórów, które łącznie trwają trochę ponad godzinę. Muzycy przez większość tego czasu pchają zespół poza granice popu i punku. Jednocześnie nie rezygnują z chwytliwych refrenów.

W serwisie Metacritic.com album "Paramore" w oparciu o 15 profesjonalnych recenzji zebrał notę 83/100. Grupa wystąpi w Polsce 5 czerwca podczas drugiego dnia festiwalu Impact.

Bilety do kupienia na Livenation.pl