Czuję się trochę nieprzystosowany do rzeczywistości i oldschoolowy. Taka jest też muzyka, którą gra Cochise.

To nie jest współczesne granie – powiedział dwa lata temu w wywiadzie dla Kultury lider Paweł Małaszyński. Słowa idealnie pasują do najnowszej płyty bandu. W przypadku „118” oldschoolowy znaczy grunge’owy. Każdy, kto słyszał choć jedną kompozycję Pearl Jam albo Alice in Chains z lat 90., od razu połączy z nimi materiał z „118”. Nie ma nic złego w nawiązywaniu do genialnych wzorców, niestety numery Cochise brzmią, jakby powstały 20 lat temu. Brakuje świeżości, współczesnego brzmienia. Małaszyński dobrze radzi sobie na wokalu, ciekawe są niektóre motywy gitarowe, ale jakbym chciał posłuchać grunge’u, to odpaliłbym którąś z pierwszych płyt kapeli Eddiego Veddera, a nie Cochise. Równie archaiczna jest niestety oprawa graficzna płyty. Krążek zapewne przejdzie bez echa.

Cochise | 118 | Metal Mind | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 3 / 6