Ich wizerunek może równie mocno przyciągać, co odpychać. Na trzeciej płycie Ghost dołożyli do niego porażającą mieszankę hard rocka i metalu z klawiszami
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Debiutujący w 2010 roku szwedzki zespół Ghost (wcześniej używający na terenie USA nazwy Ghost B.C.) to jedno z najbardziej interesujących zjawisk na scenie mocnego grania w ostatnich latach. Zespół totalny, który swoją strategią rozwoju przepełnioną unikalną oprawą wizualną i wizją przypomina takie kapele jak Rammstein czy Slipknot. Do jego fanów należą m.in. chętnie paradujący w koszulce z ich logo James Hetfield z Metalliki oraz Dave Grohl, który wyprodukował ich epkę „If You Have Ghost” (podobno zagrał też na jednym z ich koncertów przebrany w strój członka zespołu). Wydana właśnie „Meliora” jest ich trzecim długogrającym krążkiem, najlepszym i wprowadzającym Ghost na inny poziom.
Jeden z członków (nazywają się Bezimiennymi Upiorami – Nameless Ghouls, nie ujawniają swojej tożsamości) mówił w wywiadzie dla Metalpaths.com: „Ten krążek wzbogaca nasze brzmienie i wizerunek większym rozmachem i daje nam dużo więcej możliwości niż poprzednie płyty. To na pewno nasz najlepszy album”. Muzyk przyznaje, że planem było granie czegoś, co nazwał „arena rockiem”, czyli melodyjnego hard rocka z wielkim rozmachem, tak by doskonale sprawdził się na scenie. Miałem okazję dwukrotnie widzieć ich na scenie i faktycznie sprawiali wrażenie, że mają ochotę na więcej, że gdyby tylko pozwoliły im możliwości, stworzyliby widowisko jeszcze bardziej wbijające w fotel.
Pokazując światu „Meliorę”, Ghost dokonali zmian w swoim wizerunku. Płaszcze z kapturami zastąpili metalicznymi maskami z rogami. Na czele wciąż stoi Papa Emeritus (tym razem o symbolu III) przypominający wizję zwierzchnika Kościoła z przerażających koszmarów. Ten wizerunek na pewno nie przysporzy im fanów wśród wrażliwych katolików. Niemal w każdym wywiadzie członkowie Ghost muszą się tłumaczyć z tego, że ich wizerunek nie polega na wyśmiewaniu instytucji, ale na pewnej kreacji i pomaga im stawiać pytania. Magazynowi „Noise” członek zespołu tłumaczył: „Stawiamy jedynie Kościołowi przed nosem lustro, mówiąc: patrzcie, dokąd zabrnęliście z tym swoim teatrem, spójrzcie, czcigodni hierarchowie, czy poznajecie w nas samych siebie?”. Dodaje: „Uważamy się za zespół głęboko humanistyczny w swojej istocie. Wcale nie śpiewamy o Bogu, śpiewamy o człowieku. Nie ważne jednak, jak inteligentni chcielibyśmy być, w pewnych środowiskach jesteśmy odbierani przede wszystkim jako prowokatorzy, jako rockowy zespół założony przez głupków, którzy przebierają się, by narobić szumu i zarobić kasę. Aspekt muzyczny nie jest przedmiotem jakiejkolwiek dyskusji”. Przy płycie „Meliora” powinien być, bo to arcyciekawa mieszanka przeróżnych inspiracji. Kościelne organy i szybkie gitary („Spirit”), ciężki hard rock („From the Pinnacle to the Pit”), mieszanka melodyjnej ballady i heavy metalu („Cirice”), akustyczny przerywnik („Spöksonat”), subtelna ballada („He Is”), doom metal („Mummy Dust”), koncertowy podniosły wymiatacz w stylu Deep Purple („Majesty”), fragmenty a capella śpiewane przez chór („Deus in Absentia”), do tego melodyjny wokal. Ten eklektyzm nie pozwala się przy „Meliorze” nudzić. Tym bardziej jeżeli w czasie słuchania płyty możemy przyjrzeć się dodanej książeczce (warto mieć winylową wersję). Po raz kolejny z grupą pracował Polak Zbigniew Bielak, niezwykle poważana postać w świecie opraw graficznych albumów. Tutaj jego grafiki powalają na kolana. Każda piosenka ma swoją, wypełnioną mrocznymi wizjami niczym z horrorów w stylu Metropolis, art deco, steampunku. Bielak przekonuje, że „formuła Ghost jako zespołu kostiumowego wykracza daleko poza dosłowność scenicznych przebieranek i ukrytej tożsamości”. „Meliora” jest tego dowodem, można ją odbierać na wielu płaszczyznach.
Ghost Meliora | Loma Vista/Universal