WINYLE | Minęło 40 lat od premiery kultowego „Taksówkarza” Martina Scorsese. Reżyser zadedykował swój film twórcy genialnej muzyki Bernardowi Hermannowi. Pojawiła się wyjątkowa okazja, by przypomnieć to nazwisko
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Niemal równo 40 lat po premierze „Taksówkarza” soundtrack do tego filmu postanowiło wznowić niezależne wydawnictwo z USA, Waxwork Records. Label specjalizuje się głównie w wydawaniu soundtracków do klasycznych horrorów, ale dla „Taksówkarza” zrobili wyjątek.
Muzyka z filmu Martina Scorsese jest ostatnim muzycznym śladem, jaki pozostawił po sobie jeden z najwybitniejszych kompozytorów muzyki filmowej Bernard Hermann. Nowojorczyk z imigranckiej żydowskiej rodziny z Rosji zakończył pracę nad filmem Scorsesego zaledwie dzień przed śmiercią, 24 grudnia 1975 roku. Film wszedł na ekrany kin niecałe dwa miesiące później, z dedykacją właśnie dla Hermanna.
W wywiadzie z połowy 1975 roku (przypomnianym na poświęconej mu stronie BernardHerrmann.org) Hermann opowiada o ciekawych filmach, które ostatnio obejrzał. Wymienia: „Alicja już tu nie mieszka” i „Ulice nędzy”, oba Martina Scorsese. Nie było mu więc zapewne trudno zgodzić się na pracę z Martinem przy „Taksówkarzu”. A mógł przebierać w ofertach. Miał na koncie genialne soundtracki do „Obywatela Kane’a” Orsona Wellesa, filmów Alfreda Hitchocka (chociażby „Psychozy”), o którym opowiadał, że ten robił 60 proc. filmu, a on sam musiał dokończyć resztę, czy mistrza francuskiej Nowej Fali François Truffauta. Kilkukrotnie nominowany do Oscara, dostał jedną statuetkę, w 1941 roku za „The Devil and Daniel Webster”, znany też pod tytułem „All That Money Can Buy”.
Hermann jak mało kto potrafił muzyką wyrazić wyobcowanie bohaterów i mroczny klimat filmu. Nieprzypadkowo nazywany jest mistrzem muzyki do thrillerów, choć sam nazywał się romantykiem. Bez problemu budował nastrój grozy, bazując na sekcji dętej, smyczkach albo dźwiękach harf. Nie przesadzał ze skomplikowaniem swoich aranżacji, często opierając je na kilku prostych dźwiękach. Ten sam motyw mógł sprawiać wrażenie ospałego, by potem przejść w agresywną fazę. Tak było chociażby w przypadku „Taksówkarza”. Na soundtracku w wielu miejscach Hermann bawi się głównym motywem w różnym stylu. Tutaj, tak jak w wielu poprzednich filmach Hermanna, muzyka tak mocno wiąże się z obrazem, że słuchanie soundtracku bez znajomości filmu odbiera sporo przyjemności. Trudno przecież w pełni docenić dźwięki towarzyszące finałowej, krwawej scenie „Taksówkarza”, bez odtwarzania w pamięci ostatnich sekwencji tego filmu. Tak jak pełni grozy jego muzyki do „Psychozy” nie poczuje ten, kto nie kojarzy sceny pod prysznicem. Tak mocne przywiązanie muzyki Hermanna do obrazu powoduje, że soundtrack do „Taksówkarza” powinni sobie przypomnieć przede wszystkim fani filmu. Sam autor, bez słusznego cienia skromności, mawiał, że kompozytor daje filmowi życie. Bernard dawał je bez wątpienia. Czasami skręcał w stronę muzyki bardziej popowej czy jazzu (jak w przypadku „Taksówkarza”). Nie chciał jednak być zbyt mocno kojarzony z muzyką popularną. To zresztą właśnie namowy Hitchocka na zakręty Hermanna w bardziej popowe kierunki w muzyce mocno poróżniły wieloletnich współpracowników i zakończyły ich filmowe kolaboracje.
Hermannowi zdarzyło się też flirtować z elektroniką. Ma na koncie kompozycje m.in. z użyciem syntezatorów Mooga. Różnorodność i niepokojący klimat jego utworów stały się inspiracją dla całych pokoleń twórców filmowych (m.in. Quentin Tarantino) czy kompozytorów (Danny Elfman, autor muzyki do „Batmana”).
Do „Taksówkarza” Waxwork Records powrócili, wydając go w wyjątkowej oprawie. Oprócz dwóch winylowych krążków w czarno-biało-żółtych kolorach znalazły się tu grafiki znakomitego ilustratora Richa Kelly’ego, twórcy plakatów filmowych, koncertowych itp. Do tego na grafikach znalazły się słowa samego reżysera. Płyta jest jednym z punktów obchodów 40-lecia premiery filmu. Z tej okazji, kilka dni temu Martin Scorsese, jego aktorzy Robert De Niro, Jodie Foster, Cybill Shepherd, a także scenarzysta Paul Schrader spotkali się z fanami filmu podczas specjalnej projekcji obrazu na Tribeca Film Festival.
„Taksówkarz” nie jest jedynym wartym uwagi soundtrackiem wydanym przez Waxwork Records. W okazałej oprawie graficznej wydali chociażby muzykę do filmów „Opowieści z ciemnej strony” (1990), „Piątek, trzynastego I-III” (1982), „Czarne święta” (1984) czy „Nosferatu wampir” w reżyserii Wernera Herzoga (1979) z muzyką niemieckiej awangardowej grupy Popol Vuh. Bez wątpienia jednak ich najbardziej spektakularnym wydawnictwem jest „Taksówkarz”. Muzyka, którą Bernard Hermann tchnął życie w dzieło Scorsesego.