Kiedy będzie więcej jednostek wyznających ideę nagomi, również społeczeństwo będzie lepsze i bardziej otwarte. Z Kenem Mogim rozmawia Jędrzej Dudkiewicz.

Jędrzej Dudkiewicz: Czym jest nagomi?

Ken Mogi: To japońskie słowo opisujące harmonię, równowagę i koegzystencję zróżnicowanych cech rzeczy, kultur, ludzi. To najważniejsza wartość mojego kraju, mająca swoje korzenie w dokumencie określanym jako pierwsza konstytucja Japonii, składającym się z 17 artykułów spisanych w VII w. przez księcia Shotoku. Pierwszy z nich mówi właśnie o tym, jak ważne jest nagomi.

Ale nie chodzi w nim tylko o godzenie cech zewnętrznego świata, lecz także o poznanie samego siebie, akceptację życia i tego, że wielu rzeczy nie da się zmienić.

Dodałbym do tego, że bardzo istotny jest zrównoważony rozwój, który da się osiągnąć właśnie dzięki nagomi. To pojęcie opisuje relacje, zarówno międzyludzkie, jak i te człowieka z przyrodą. To filozofia, której sednem jest łączenie ze sobą wielu rzeczy i dzięki temu tworzenie możliwie najlepszych rozwiązań w duchu kompromisu.

ikona lupy />
Ken Mogi, neurobiolog, pisarz i dziennikarz. Opublikował ponad 30 prac z dziedziny neuropsychologii i kognitywistyki. W Polsce ukazały się dwie jego książki – „Ikigai. Japońska sztuka szczęścia” i „Nagomi. Japoński sekret życia w harmonii” / Materiały prasowe / Fot. Materiały prasowe
Jak się to robi w praktyce? Pan próbował?

Próbowałem i cały czas próbuję. Kłótnie czy kontrowersyjne wypowiedzi nie są mi oczywiście obce. Nagomi jest raczej ideałem, do którego się dąży, i należy zaakceptować, że nie może być bez przerwy obecne w naszym życiu. Wiele sytuacji może wytrącić z równowagi, ale jeżeli człowiek praktykuje nagomi, to jest w stanie wrócić do poczucia harmonii. Konieczne jest pogodzenie się z tym, że w życiu nie zawsze jest łatwo i pojawiają się trudności. Chodzi o to, w jaki sposób podchodzimy do takich momentów.

To wszystko wydaje się bardzo zakorzenione w kulturze japońskiej, w lokalnej tradycji, może nawet wierzeniach... A pan jest przecież naukowcem.

Zrobiłem doktorat z fizyki, zajmuję się neurologią i sztuczną inteligencją. Myślę, że nagomi ma sporo wspólnego z teorią systemów złożonych, teorią chaosu oraz efektem motyla. Nagomi jest w istocie bardzo naukowym podejściem, próbującym znaleźć równowagę między różnymi elementami, ale też oddziałującym na kulturę i społeczeństwo. Jak wspomniałem, to bardzo ważna wartość w Japonii. Nie tylko na poziomie filozoficznym – można ją odnaleźć w wielu aspektach życia, np. jedzeniu. Weźmy lody matcha, czyli połączenie czegoś mocno japońskiego z czymś, co powstało na Zachodzie, albo katsu curry, które łączy w sobie wpływy francuskie, indyjskie i japońskie. To, ile rzeczy można przygotować z różnych elementów, zachowując między nimi harmonię i tworząc coś nowego, jest dla mnie fascynujące. Po książce o ikigai (japońskiej filozofii szczęścia – przyp. autora) zastanawiałem się, o czym powinna być następna. Mój agent odrzucał kolejne pomysły, aż w końcu, gdy zaproponowałem, że napiszę o nagomi, uznał to za przejaw geniuszu.

A czy w Japonii ludzie czytają pańskie książki, a jeśli tak, jak są one odbierane?

Ta o nagomi nie została jeszcze opublikowana w Japonii, nie wykluczam, że sam ją przetłumaczę na nasz język. Za to książka o ikigai została bardzo dobrze przyjęta i w moim kraju, i poza nim – przez kilka miesięcy zajmowała pierwsze miejsce na liście bestsellerów „Der Spiegel”. Wydaje mi się, że moi rodacy byli z tego zadowoleni, tym bardziej że ostatnie lata były dla Japonii trudnym czasem stagnacji gospodarczej. To, że ludzie na Zachodzie byli i są zainteresowani ikigai, jest dla nas powodem do dumy. I mam nadzieję, że tak samo będzie przy okazji książki o nagomi.

Czyli w Japonii wszyscy są świadomi istnienia nagomi i starają się żyć zgodnie z tą filozofią?

Myślę, że tak. Japończycy są uznawani za skrytych, bo rzadko wyrażają głośno swoje opinie. Nawet, gdy coś lub ktoś im się nie podoba, zachowują krytykę raczej dla siebie. Dlatego z zachodniego punktu widzenia możemy uchodzić za tajemniczych. Wierzymy po prostu, że istnieje wiele sposobów na to, by wprowadzić zmiany społeczne. Zamiast się ze sobą kłócić, staramy się osiągnąć konsensus poprzez wzajemne zrozumienie i szacunek.

Da się przełożyć ideę, która sprawdza się u was, na zachodni sposób myślenia?

Na całym świecie mamy do czynienia z konfrontacjami, mam na myśli np. Rosję i Ukrainę, Izrael i Palestynę, czy bardzo napiętą sytuację między dwiema partiami w USA oraz Joem Bidenem i Donaldem Trumpem. O ile przez lata Japonia dużo zyskała za sprawą różnorakich wpływów idei europejskich czy zachodnich, o tyle wydaje mi się, że to może zadziałać również w drugą stronę. Nagomi może być propozycją innego spojrzenia, które pomoże w radzeniu sobie nie tylko z konfliktami, lecz także z bańkami informacyjnymi, fake newsami itd. To bardzo stara filozofia, ale aktualna i może dużo dać społeczeństwom. W idealnym świecie decydenci przyjęliby przynajmniej część tych wartości, co zmieniłoby sposób uprawiania polityki.

Sam pan wspomniał, że Japończycy mierzyli się i nadal się mierzą z wieloma wyzwaniami. Najbardziej chyba nagłośniony na Zachodzie przykład to karoshi, nagła śmierć z przepracowania, co spotyka ok. 10 tys. osób rocznie w Japonii. Jak to się ma do nagomi, czyli życia w harmonii?

Absolutnie nie twierdzę, że Japonia jest utopijnym społeczeństwem idealnym. Jak wszyscy mamy wiele problemów i nigdy nie osiągniemy stanu idealnego. Karoshi – efekt braku równowagi między pracą a prywatnością – postrzegam jako porażkę we wprowadzaniu nagomi w życie. Bo nagomi nie jest niczym łatwym, zwłaszcza w dzisiejszym świecie.

Żyjemy w rozpędzonym kapitalizmie, do którego również odnosi pan nagomi. Zgodnie z nim firmom powinno zależeć nie tylko na zysku, lecz także na tym, co dobre dla pracowników i społeczeństwa. I przedsiębiorstwa to deklarują, ale skąd pewność, że takie wartości zostaną wdrożone w życie? Nagomi zakłada przecież również akceptację przeciwności losu?

Zacznę od tego, że tradycyjnie japońskie społeczeństwo odznacza się mniejszymi nierównościami wynagrodzeń, niż jest to w Stanach Zjednoczonych i wielu innych krajach Zachodu. Pensje menedżerów nie są aż tak drastycznie różne od zarobków zwykłych pracowników. Nie znaczy to oczywiście, że nie zdarzają się różnice i asymetrie w społeczeństwie. Oczywiście mamy związki zawodowe, możemy wyrażać sprzeciw, prosić o wyższą pensję... Jednocześnie różnimy się np. od Francuzów, którzy bardzo żywiołowo demonstrują na ulicach. Japońskie podejście jest odmienne, staramy się przeprowadzać reformy społeczne inaczej, czyli stopniowo, w sposób zrównoważony, oparty na kompromisie. Myślę, że warto się zastanowić, czy nie postawić mocniej na właśnie takie podejmowanie decyzji.

Można przecież mieć z jednej strony duże protesty, gdy są potrzebne, a z drugiej – np. konsultacje społeczne czy organizacje pozarządowe, które włączają się w proces legislacyjny.

W porządku, zgadzam się, obie te rzeczy mogą ze sobą współistnieć. W nagomi zasadniczo chodzi jednak o to, jak uzyskać spokój ducha. Nie ma niczego złego w tym, że wychodzisz na ulicę, żeby demonstrować przeciw czemuś, ale koniec końców szczęście i dobre samopoczucie również są ważne. Jest to spokrewnione z medytacją, filozofią zen.

Widzę dwa sposoby. Możesz próbować zmieniać społeczeństwo, a możesz próbować zmienić przede wszystkim siebie. Są sprawy, które warto wspierać, ale da się to robić w bardziej zrównoważony sposób. Nigdy nie będzie idealnie, i tak długo, jak będziemy walczyć o ideał, tak długo będziemy zestresowani, bo nigdy go nie osiągniemy. Tak więc nagomi to sposób na odnalezienie spokoju i harmonii, co może przełożyć się na to, że i inne rzeczy zaczną się zmieniać na lepsze.

A czy to nie prowadzi do ryzyka, że kraj może wpaść w stagnację, skoro niewiele się zmienia i trzeba akceptować przeciwności losu? Czy to nie sposób na dławienie w zarodku wszelkiej opozycji czy buntu?

Nie do końca. Przywołam tu koncepcję bezpiecznej bazy, którą stworzył John Bowlby. Chodzi w tym o to, że kiedy ma się dobrze ułożone fundamenty, można odkrywać nowe rzeczy i możliwości. To trochę tak, jak dziecko uczy się nowych rzeczy, do czego potrzebuje poczucia bezpieczeństwa na podstawowym poziomie. I tak samo jest z nagomi. To nie wpadnięcie w apatię czy stagnację, które prowadzą do tego, że nigdy nie szukasz i nie próbujesz niczego nowego. Wręcz przeciwnie, dzięki spokojowi ducha, odpowiedniemu balansowi możesz testować nowe rozwiązania, bo zawsze możesz wrócić do tej bezpiecznej bazy.

Pisze pan, że warto zachować w sobie taką dziecięcą ciekawość, szukać tego, co lubi się robić. Jak jednak rozumiem, trochę poza systemem szkolnym, zwłaszcza w Japonii, gdzie jest on mocno nieelastyczny…

Japoński system szkolnictwa zdecydowanie nie jest doskonały, ale wszędzie można się nauczyć samodzielnego myślenia. Albert Einstein wyszedł z bardzo rygorystycznego niemieckiego systemu edukacji, a jednak stał się niezależnym myślicielem, geniuszem, który sformułował teorię względności. Trzeba znaleźć złoty środek między własnymi potrzebami a systemem szkolnym. Tyle że jest to oczywiście trudne, bo jako dziecko nie ma się za bardzo wpływu na to, jak ten system działa, a kiedy jest się dorosłym, jest już za późno.

Chciałbym też zapytać o nagomi w relacjach. Czy każdą z nich trzeba podtrzymywać i akceptować wszelkie różnice? Na przykład czy osoba homoseksualna musi utrzymywać kontakt z homofobem, który odmawia jej człowieczeństwa? Może czasem warto odciąć się od toksycznych ludzi?

Jestem zwolennikiem różnorodności oraz praw człowieka. W Japonii są ludzie, którzy mają inne zapatrywania, trzymają się tzw. tradycyjnych wartości. Kiedy to widzę, nie komentuję. Tak samo nie odpowiadam na nieprzychylne wiadomości, które czasem dostaję. Nie uważam, że musimy obcować z każdą osobą, którą spotykamy, i jednocześnie myślę, że kiedy będziemy wchodzić w żywiołowe kłótnie – zwłaszcza z osobami, których nie znamy – o wiele trudniej będzie osiągnąć harmonię i spokój ducha w ramach nagomi. Wierzę bardziej w rozpowszechnianie dobrych idei, które z czasem sprawiają, że społeczeństwo staje się lepsze.

Ale czy to nie oznacza, że należy tolerować każdy punkt widzenia i go nie komentować? Nie należy sprzeciwiać się głośno faszyzmowi?

Rozumiem, o co ci chodzi, ale – chociaż nie jest to łatwe – staram się wybierać drogę nagomi, która w pewnym sensie oznacza neutralność. Jest się wtedy osobą, do której każdy może się zwrócić, także ci, którzy są po ewidentnie złej stronie. Wierzę, że można wpływać na takich ludzi w inny sposób niż poprzez starcie. Japończycy kochają Chopina – chociaż z pewnością był on patriotą i miał swoje poglądy polityczne, ostatecznie poruszał ludzi swoją muzyką. Nagomi to oczywiście wybór, w Japonii też są ludzie, którzy aktywnie krytykują różne rzeczy. Myślę, że potrzebni są i tacy, i tacy.

Czy dobrą wyrazicielką – nawet nieświadomie – idei nagomi nie jest czasem Unia Europejska, która właśnie łączy ze sobą wiele krajów, które mają swoje interesy i między którymi są różnice, by dojść do jakiegoś kompromisu i wspólnie tworzyć lepszy kontynent?

Tak jest i prawdę mówiąc, powinienem był napisać o Unii Europejskiej w książce. Nie wiem, czemu o tym zapomniałem... Tym bardziej że przecież Richard Coudenhove-Kalergi, którego pomysły zainspirowały powstanie Unii, urodził się w Tokio, a jego matka była Japonką.

ikona lupy />
Ken Mogi „Nagomi. Japoński sekret życia w harmonii” Tłum. Maciej Domagała Wielka Litera, Warszawa 2024 / Materiały prasowe
To podsumujmy – co nagomi może dać jednostce, społeczeństwu i światu?

Każdy może znaleźć dzięki nagomi spokój ducha, harmonię i równowagę we wszystkim, co robi, a to przełoży się na lepsze życie. Kiedy będzie więcej takich jednostek, również społeczeństwo będzie lepsze i bardziej otwarte, co może pomóc w kontekście baniek informacyjnych, polaryzacji i wielu innych problemów, z którymi się mierzymy. Wierzę też, że nagomi może być inspiracją dla polityków i dla świata, w którym coraz większe postępy robi sztuczna inteligencja, a to zwiększa obawy wielu ludzi, nawet te egzystencjalne. Potrafiliśmy już kiedyś na to odpowiedzieć. Japonia stała się o wiele bardziej uważna po katastrofie II wojny światowej i zrzuceniu na nasz kraj bomb atomowych, tak samo Europa po dwóch wojnach światowych stworzyła Unię Europejską. Chciałbym więc, żeby moja książka przybliżyła nagomi jak największej liczbie osób i pokazała, że możliwe są inne drogi życia i podejmowania decyzji. ©Ⓟ