Perfekcjonizm jest pułapką? Tak. Czy większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy? Tak. Efekty? Rozejrzyjcie się wokół siebie.
W ekonomii doskonale jest znane prawo malejącej użyteczności krańcowej: każda kolejna jednostka jakiegoś dobra przynosi posiadaczowi coraz mniejsze zadowolenie. Pamiętacie pierwszą wypłatę? Stawiam, że nie była duża. Szczerze mówiąc, pewnie dziś uznali byście ją za uwłaczająco niską. A jednak – ponownie strzelam, ale myślę, że celnie – wtedy niesamowicie cieszyła. Tak mocno, że pamiętacie ją do dziś. Tak to działa z tą malejącą krańcową użytecznością. Gdy nie macie nic, 100 zł to majątek. Jeśli macie 100 tys., to takiej setki nie zauważycie.
Patrick Gaudreau, psycholog z Uniwersytetu Ottawy, opracował niedawno krzywą perfekcjonizmu. Obrazuje ona, że do pewnego momentu czas poświęcony na wykonanie jakiegoś zadania przekłada się na wynik. Ten obszar nazywamy strefą wzrostu korzyści. Ale od pewnego momentu krzywa przestaje rosnąć – wkraczamy wtedy w strefę malejących korzyści. Oto każda kolejna godzina spędzona na zadaniu w coraz mniejszym stopniu przekłada się na jakość. Wciąż jest trochę lepiej, lecz już nie fundamentalnie lepiej. To jednak nie koniec. Za chwilę wkraczamy w sferę spadku korzyści. To moment, gdy dalsze działania tylko pogarszają sprawę. A końcowy wynik jest gorszy.
Tak działa perfekcjonizm, a krzywa Gaudreau to tylko jeden z przykładów obrazujących ten proces, które zamieszczone są przez Thomasa Currana z London School of Economics w „Pułapce perfekcjonizmu”. Autor rozkłada perfekcjonizm na części. Pokazuje, skąd się bierze, co z nami robi i dlaczego powinniśmy bardzo uważać na tego podstępnego przeciwnika.
Bo perfekcjonizm zazwyczaj nie dopada słabych oraz bezwolnych. Przeciwnie, w jego sidła wpadają – z samej definicji – najlepsi, najbardziej rzutcy, najambitniejsi. Działa tak podstępnie, że ofiary są przekonane, że perfekcjonizm to ich tajna broń. Atut, który pozwoli im dobiec do celu przed konkurentami. Problem w tym, że oni wszyscy tak właśnie myślą. I zaczyna się morderczy wyścig. Jego konsekwencje mogą być niszczące. Nie tylko dla wyznawców perfekcjonizmu, lecz także dla ich otoczenia – w rodzinie, w pracy, w organizacji.
Choć przecież prawda jest banalna. Prawdziwy sukces odniesie ten – i tylko ten – kto będzie umiał zawiesić sobie poprzeczkę odpowiednio... nisko. A potem ponad nią z gracją przeskoczyć. ©Ⓟ