To musiało się stać: pokolenie stachanowców III RP zobaczyło, że zaharowywanie się na śmierć nie ma sensu. I woła o pomoc. A rynek książkowych poradników zaczyna im jej w końcu dostarczać.
Recenzuję w tym miejscu książki ekonomiczno-biznesowe od ładnych kilkunastu lat. To kawał czasu, który pozwala na nieśmiałe uogólnienia: kiedyś oferta wydawnictw działających w tych rewirach była pełna innych tytułów. W rodzaju „Pierwszy milion przed śniadaniem”, „Jak zdobyć sławę i respekt w weekend (i to wcale nie długi)?”, „Sekrety Sknerusa McKwacza. I ty jutro możesz kąpać się w skarbcu pełnym złotych monet”. Teraz widzę zmianę tonu, a „Miej mniej. Jak żyć prosto i szczęśliwie?” Natalii Kraus-Kowalczyk jest tego trendu manifestacją.
„Miałam to «szczęście», że stosunkowo wcześnie mój organizm zaczął się buntować, gdy próbowałam nadążyć za wyścigiem szczurów, i podarował mi ataki paniki oraz stany lękowe” – pisze we wstępie autorka. Cudów nie ma – od dawna wiadomo, że szerząca się przez cały okres III RP superkapitalistyczna ideologia przełożyć się musi na poważne problemy społeczno-psychologiczne. Na depresje, wypalenia i inne kryzysy sensu (nazwy można mnożyć) związane z długoletnim funkcjonowaniem w ramach „kultury zap***dolu” (określenie, niestety, nie moje).
Sama książka Kraus-Kowalczyk nie jest dziełem wybitnym. Stanowi kameralny zapis zmagań z poukładaniem własnego życia – osobistego i zawodowego – przez aktywną profesjonalnie (branża pośrednictwa nieruchomości) kobietę, żonę i matkę. Nie mamy tu do czynienia z ambicją zbudowania własnego systemu. To raczej kompilacja różnych dostępnych na rynku źródeł ogarnięcia rzeczywistości. Dla Kraus-Kowalczyk kluczem jest minimalizm. Chcieć mniej i cieszyć się bardziej – to lekcja, którą autorka odebrała od takich postaci, jak Dominique Loreau czy Marie Kondo. Kraus-Kowalczyk łączy to mocno z jogą i medytacją – co oczywiście też żadną miarą odkrywcze nie jest – z matą pod pachą biega już wiele osób. Dobrymi fragmentami książki są praktyczne propozycje autorki. A to jak zrobić dobry grafik domowych obowiązków albo jak uszeregować życiowe priorytety.
Przede wszystkim jednak „Miej mniej” to sygnał trendu. Zjawiska, które w ciągu następnych kilku lat może tylko przybierać na sile. Bo czterdziestoletnie dzieci III RP – osierocone przez kapitalizm, który nie dał im obiecanego poczucia sensu i spełnienia – nie odpuszczą. A ja będę próbował te poszukiwania dla państwa relacjonować. ©Ⓟ