Żyjemy w czasach, gdy bogaty Zachód stał się dłużnikiem. Oczywiście z punktu widzenia historii gospodarczej nie ma mowy o utraconym dziewictwie. Faktem jest jednak, że dla dwóch czy nawet trzech pokoleń jego mieszkańców (czy też bogatej Północy) temat długu sprowadzał się najczęściej do bycia wierzycielem. Do martwienia się o to, czy pożyczki będą zwrócone. A nie o to, skąd u licha wytrzasnąć środki, by zadłużenie choć na bieżąco obsługiwać.
Żyjemy w czasach, gdy bogaty Zachód stał się dłużnikiem. Oczywiście z punktu widzenia historii gospodarczej nie ma mowy o utraconym dziewictwie. Faktem jest jednak, że dla dwóch czy nawet trzech pokoleń jego mieszkańców (czy też bogatej Północy) temat długu sprowadzał się najczęściej do bycia wierzycielem. Do martwienia się o to, czy pożyczki będą zwrócone. A nie o to, skąd u licha wytrzasnąć środki, by zadłużenie choć na bieżąco obsługiwać.
Zaczęło się od rosnącego długu prywatnego. Jego narastania nie spowodowało życie ponad stan albo niezaradność, lecz pogarszające się warunki strukturalne, w których przyszło nam żyć w ostatnich dekadach. Te strukturalne warunki to spadające (w ujęciu realnym) płace w połączeniu z wycofaniem się państwa z wielu usług. To czas, gdy dostęp do edukacji czy służby zdrowia trzeba było kupować na wolnym rynku. I wydawać na to majątek. Rosnący dług prywatny zrodził problemy społeczne. I sprawił, że do gry wrócił temat długu publicznego. Przynajmniej od czasu kryzysu 2008 r. wiele państw uznawanych za rozwinięte musiało ratować się pożyczkami międzynarodowymi. Zachód mierzy się więc od lat z długiem. I będzie się z nim borykał także po wygaśnięciu pandemii.
Celowo zarysowałem sytuację, bo ten kontekst jest ważny dla książki Erica Toussainta. Belgijski ekonomista od lat zajmuje się tematyką zadłużenia międzynarodowego. Ale w przeciwieństwie do wielu zawodowych naukowców z tytułami profesorskimi nie para się dostarczaniem eleganckich uzasadnień, dlaczego z dłużnika zedrzeć należy ostatnią koszulę. Przeciwnie. Toussaint działa w organizacji pod nazwą Komitet na rzecz Anulowania Bezprawnych Długów (CADTM). To jego druga książka, która ukazuje się po polsku. Niespełna dekadę po napisanej wspólnie z Damienem Milletem „Kryzys zadłużenia i jak z niego wyjść”.
Siła argumentacji Toussainta tkwi w tym, że została zbudowana na czymś więcej niż tylko poczuciu moralnej racji. W „Systemie zadłużania” Belg sięga do prac rosyjskiego prawnika Alexandra Nahuma Sacka (1890–1955), rozwijając stworzoną przez niego doktrynę długu odrażającego. Co to? Dług odrażający to koncepcja, dzięki której Sack próbował udrożnić międzynarodowy ład pożyczkowy. Z jednej strony – ustanowić sprawiedliwe reguły gry i honorowania zadłużenia. Bo przecież bez takiej pewności obrotu nikt nikomu pożyczał nie będzie. Z drugiej – system musi posiadać legitymację moralną. Nie może być postrzegany jako sposób sprawowania władzy poprzez dług. Z tamtych historycznych lekcji (głównie dotyczących przypadku carskich długów po rewolucji październikowej) Toussaint próbuje wyciągnąć lekcję dla współczesności. Co czyni tę książkę niezwykle wartościową i wartą uwagi.
Reklama
Reklama