Położony na Wołyniu Trochenbrod do 1942 r. był spokojną osadą żydowskich rolników - pisze Avrom Bendavid-Val. W książce "Niebiosa są puste" odtwarza historię miasteczka i jego mieszkańców, zgładzonych przez nazistów w czasie II wojny światowej.

Bendavid-Val, Amerykanin żydowskiego pochodzenia, jako potomek mieszkańców Trochenbrodu usiłuje zrekonstruować historię żydowskiej osady. W książce "Niebiosa są puste" opisuje swoje wieloletnie poszukiwania śladów nieistniejącego dziś miasteczka.

U progu II wojny światowej w Trochenbrodzie, położonej k. Łucka (dziś zach. Ukraina) rolniczej osadzie, mieszkało ponad 6 tys. Żydów. Zajęcie mieszkańców miasteczka było nietypowe, Żydzi rzadko zajmowali się uprawą ziemi, zazwyczaj trudnili się handlem i rzemiosłem. Trochenbrod założyło kilka rodzin żydowskich, które na początku XIX w. osiedliły się na bagnistej polanie otoczonej sosnowym lasem.

Trochenbrod od innych osad żydowskich w tej części Europy różniło także to, że był osadą samodzielną, nie wchodził w skład większego miasta. Jedyną rodziną gojów, czyli nieżydowską, byli Lubińscy. Janina Lubińska wraz z synem przyjechała do Trochenbrodu po przyłączenia Wołynia do Polski na mocy traktatu ryskiego z 1921 r. Pracowała tam jako naczelniczka poczty, na strychu której ukryła i uratowała od Holokaustu kilkudziesięciu Żydów.

W sierpniu 1942 r. do miasteczka wkroczyli Niemcy. Natychmiast zaczęli wywozić nieświadomych niczego mieszkańców do leżącego nieopodal lasu, gdzie czekały na nich doły. "Kazano im układać się w dole, na ciałach tych, którzy weszli wcześniej. Potem szucmani chodzili wzdłuż krawędzi dołu, strzelając ofiarom w tył głowy tak, jak zrobili z ludźmi leżącymi pod spodem" - pisze Bendavid-Val.

Autorowi książki udało się odnaleźć mieszkańców ocalałych z Zagłady. Jedna z nich Basia-Ruchla Potasz, córka właściciela warsztatu wyrobów skórzanych, opowiedziała mu, jak chowała się wraz z rodziną za fałszywą ścianą, przezornie zbudowaną w szopie przez jej ojca. Potaszowie spędzili zimę w pobliskim lesie, przed Niemcami i współpracującymi z nimi Ukraińcami ukrywając się w ziemiankach. Basia-Ruchla wspomina, że od śmierci głodowej ratowali ich polscy i ukraińscy chłopi.

Inny mieszkaniec Trochenbrodu, któremu udało się uniknąć śmierci z rąk nazistów, powiedział autorowi książki, że w 1950 r. odwiedził miejsce, gdzie przed wojną znajdowało się miasto, i nie znalazł śladów jego istnienia. Wiele domów w Trochenrbrodzie zniknęło wkrótce po zamordowaniu ich mieszkańców. Naziści rozebrali domy, część materiałów uzyskanych w ten sposób wywieźli do Niemiec. Po nadejściu Armii Czerwonej w 1944 r. Ukraińcy z okolicznych wsi zabrali z Trochenbrodu wszystko, co się dało, z płytami chodnikowymi włącznie.

W ten sposób Trochenbrod przestał istnieć. Dzisiaj na trakcie, przy którym jeszcze kilkadziesiąt lat temu znajdowała się żydowska osada, stoją dwa pomniki z ciemnego granitu, upamiętniające Trochenbrod i jego mieszkańców.

Tytuł książki nawiązuje do słów jednego z dawnych mieszkańców Trochenbrodu Tuwii Droriego, który przed wojną wyjechał do Palestyny. "Słyszeliśmy od ocalałych, że gdy do dołów prowadzono głównego rabina miasta, w tałesie i z rodziną u boku, podniósł ręce ku niebu i zawołał: +Gdzie jest Bóg miłosierny, najwyższy sędzia, opiekun wdów i sierot? Czy może być, że niebiosa w rzeczywistości są puste?+. Gdy po raz pierwszy usłyszałem, co się stało, też się zastanawiałem, czy niebo jest naprawdę puste" - powiedział w rozmowie z Bendavidem-Valem Drori.

Książka "Niebiosa są puste" Avroma Bendavida-Vala ukazała się nakładem wydawnictwa "Świat książki".

O Trochenbrodzie, zwanym też Zofiówką, opowiada film "Wszystko jest iluminacją" (2005). W żydowskiej osadzie mieszkał dziadek Jonathana Safrana Foera (w tej roli Elijah Wood), który odbywa po latach podróż na Ukrainę, aby odnaleźć wybawicielkę jego dziadka.