Urna otoczona białymi kwiatami stoi na niewielkim stoliku, obok są świecie i czarno-biały portret Andrzeja Wajdy. Reżysera żegnają osoby w różnym wieku - starsze, które doskonale pamiętają jego filmy i zupełnie młode. Podchodzący skłaniają głowę, niektórzy przyklękają, część osób robi pamiątkowe zdjęcia.
"Bardzo go szanowałam i lubiłam. Był człowiekiem stanowczym, nie zmieniał poglądów. Ceniłam go za szczerość lojalność i mądrość. Dla młodych artystów z pewnością był autorytetem" – mówiła PAP czekając na wejście do kościoła krakowianka, pani Krystyna.
"Tak jak robił filmy +Człowiek z marmuru+ czy +Człowiek z żelaza+, to i on chyba takim był człowiekiem: mocnym, zahartowanym, odpornym na wszystko, nie tylko na pogodę, ale i na atmosferę w Polsce" – dodała.
Panu Zygmuntowi najbardziej zapadł w pamięć "Człowiek z marmuru". "Oglądałem wszystkie jego filmy, ale ten był szczególny. To było coś, na co on się odważył, a ówczesne władze się na to zgodziły. Pracowałem na uczelni i pamiętam, jak działacze partyjni wybierali się na projekcję. Po niej opowiadali, że pierwszy raz widzieli publiczność wstającą i bijącą brawo. Ja to też widziałem" – wspominał.
Pożegnać Wajdę przyszły także uczennice VII LO. "Chcemy uczcić człowieka, który przekazał nam trochę historii. Jesteśmy młode, dzięki jego filmom możemy zobaczyć, co działo się w przeszłości. To dla nas taki most pamięci (...) Dla nas młodych ludzi jest wzorem odwagi i samodzielnego myślenia, pokazuje młodym, że myślenia za tłumem nie musi być dla nas wyjściem, możemy tak jak on odważyć się i pomyśleć sami, zrobić tak, jak uważamy" – mówiły dziewczyny.
"Ten człowiek był sumieniem narodu" - podkreślił aktor Jacek Łukaszewski.
Andrzej Wajda zmarł 9 października w Warszawie. Urna z prochami reżysera zostanie złożona w mogile na Cmentarzu Salwatorskim, obok grobu rodzinnego, w który spoczywa m.in. jego matka.