PORTRET | Wznawiając „Niebanalną więź” i „Kogoś we mnie”, wydawnictwo Prószyński i S-ka skompletowało pełną serię powieści Sarah Waters, jednej z najoryginalniejszych współczesnych pisarek brytyjskich
PORTRET | Wznawiając „Niebanalną więź” i „Kogoś we mnie”, wydawnictwo Prószyński i S-ka skompletowało pełną serię powieści Sarah Waters, jednej z najoryginalniejszych współczesnych pisarek brytyjskich
/>
Uwielbia gotyk. Właściwie każda z jej książek ma coś z ducha powieści gotyckiej, chociaż każda dzieje się w innej epoce. Lwia część pracy Sarah Waters to szczegółowy research na temat czasów, w których planuje umiejscowić akcję. „Moje powieści są czym innym niż historyczne seriale pokroju »Dowton Abbey«” – mówi w wywiadach pisarka. Nie ma w nich miejsca na anachronizmy. Waters pedantycznie dba o detale, najważniejsze jest jednak to, by bezbłędnie wyczuć puls epoki, wybadać, jak miała się rzeczywistość w stosunku do panujących dziś stereotypów, jak rozkładały się społeczne napięcia. Na przykład lata 20.: autorka przyznaje, że zaczynając pisać swoją ostatnią powieść „Za ścianą”, miała w wyobraźni powszechny obraz szalonej epoki, w której bogacze bawili się na przyjęciach godnych „Wielkiego Gatsby’ego”. Ale świat nie składał się wyłącznie z bogaczy. Była też klasa pracująca i średnia, która po pierwszej wojnie światowej musiała zrezygnować z wygód, do jakich przywykła. Bohaterka „Za ścianą”, Frances, żyjąc tuż po wojnie w opuszczonym przez mężczyzn domu, musi znaleźć sposób, by zapewnić sobie i matce utrzymanie. Nie jest już panienką, która ma służbę do własnej dyspozycji, ale zyskuje pewien rodzaj wolności i samoświadomości. Także w sferze seksualnej. „Wiele kobiet w czasie wojny zaczęło pracować na przykład jako konduktorki w tramwajach, potem utraciły te posady, a mężczyźni, którzy wrócili z frontu, narzekali, że odebrały im zatrudnienie. Było więc sporo frustracji i złej rywalizacji między kobietami i mężczyznami” – mówiła autorka „Za ścianą” w wywiadzie dla Kultury DGP.
Sarah Waters doskonale odszyfrowuje historię zakodowaną między oficjalnymi narracjami. To historia kobiet, najczęściej lesbijek. Nie bez przyczyny pochodzącą z Walii pisarkę nazywa się „lesbijskim Dickensem”, jej znakomite powieści są jednak przeznaczone dla każdego, kogo choć w niewielkim stopniu interesuje problematyka gender. We wznowionej w maju „Niebanalnej więzi” bohaterka, Margaret Prior, zastanawia się, jak jej zapiski poprowadziłby jej ukochany ojciec. Pewnie, kierując się zasadą patriarchalnej rozwagi, ominąłby tak zbędne detale, jak ubiór, uczesanie czy barwa czyichś ust. Ale wokół takich detali koncentruje się wyciszony świat uwięzionych przez konwenanse kobiet. W tym świecie nic, co ważne, nie może zostać wypowiedziane wprost. Trzeba zdać się na tajemne kody i umówione znaki, dostrzec nieoczywiste gesty i usłyszeć to, co zostaje wypowiedziane między wierszami. To dlatego Selina, która staje się obiektem fascynacji Margaret, może zaistnieć jedynie jako medium. Spirytyzm u Sarah Waters staje się furtką, dzięki której kobiety w epoce wiktoriańskiej znajdują sposób, aby wyrazić własne emocje.
Jedna z brytyjskich dziennikarek zapytała ją kiedyś, czy wierzy w duchy. „Chciałabym wierzyć, bo to ciekawe – odpowiedziała Sarah Waters. – Prawdopodobnie jednak, gdybym zobaczyła ducha, kompletnie bym zbzikowała”. Ale bohaterowie powieści Brytyjki często mają do czynienia z duchami. Ów gotycki sznyt daje o sobie znać również w ponownie wydanej przez Prószyńskiego powieści „Ktoś we mnie”. To nieco inna proza od tej, do której przywykli fani twórczości Sarah Waters. Po pierwsze: książka nie dotyka wątków lesbijskich, po drugie: jej narratorem jest mężczyzna. Czterdziestoletni doktor Faraday, który wchodzi w bliską relację z rodziną o dość mrocznym rodowodzie, i obserwuje, jak imponujący kiedyś dom popada w ruinę, ma niemało wspólnego z bohaterami Edgara Allana Poego.
Zgodnie z oczekiwaniami, sama Sarah Waters również mieszka w starym londyńskim domu, wybudowanym pod koniec XVIII w. Ale, jak twierdzi, szuka inspiracji nie tam, a na ulicach Londynu, po którym uwielbia spacerować. „Bardzo dużo rozmyślam o ludziach, którzy przez dziesięciolecia mieszkali w moim domu. Schodząc po schodach, zastanawiam się, ile osób mogło dotykać starej, wysłużonej poręczy. Wszyscy lubią myśleć o takich szczególikach, ale ja też sporo zastanawiam się nad przeszłością i tym, jak ona jest powiązana z teraźniejszością” – mówiła pisarka w wywiadzie. Podobnie jest, gdy chodzi po starych częściach Londynu. Myśli, ilu ludzi wydeptało bruk przykryty dziś nowoczesnym chodnikiem. Ile wśród nich było kobiet? Jak wiele z nich ukrywało historie warte powieści?
Ktoś we mnie | Sarah Waters | przeł. Magdalena Moltzan-Małkowska | Prószyński i S-ka 2016
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama