Deng Xiaoping poproszony podczas rewolucji kulturalnej o wygłoszenie samokrytyki odpowiedział: „Jestem już stary i głupi”. Po obejrzeniu filmu „Chore ptaki umierają łatwo” czuję się jak nieszczęsny Deng. Za stary i za głupi na tego rodzaju „arcydzieła”. Łże-dokument Nicholasa Facklera wpisuje się w dziesiątki filmów penetrujących zgubne – lub dla odmiany orgiastyczne – działanie różnego rodzaju używek, ale twórcom wydaje się, że idą dalej. Permanentnie ujarani bohaterowie usiłują odnaleźć sens życia, tajemnicę śmierci i narodzin, Boga, szatana oraz Aniołki Charliego. Ambicje są zatem szalone, efektywność eksploracji znikoma, ale kilku radosnych chwil odlotów nikt twórcom nie odbierze. W filmie z chorym ptactwem w tytule głównie rozprawia się o przypominającej gołębie guano leczniczej karmie w postaci rośliny o nazwie iboga, z której wytwarza się zakazaną substancję psychoaktywną o nazwie ibogaina.
Eliksir ów ma leczyć z nałogów, ale coś za coś. Amator remedium zapada na kilka dni w katatonię, ma halucynacje i nieustannie musi biegać do ustępu. Dla członków wyprawy to jeszcze jeden dowód na istnienie Boga – „sex, drugs and WC”. Grupa – nazywając rzecz dosadnie i szczerze – idiotów na kwasie rusza w głąb gabońskich tropików, by odmienić tam swój los. Nie wiedzą, co się dzieje, kogo i czego szukają, ale wszyscy są bardzo z siebie zadowoleni.
Radość jest jednak grubo przesadzona. Film Facklera, którego reżyser jest także aktorem, narratorem, głównym prowokatorem i czynnym uczestnikiem eskapady, wpisuje się w gonzo, podgatunek dokumentu. Ma być śmiesznie, błyskotliwie i beztrosko.
W luzackiej strategii czuje się jednak fałszywkę. Pigmeje odprawiający egzotyczne rytuały przejścia dla wielbicieli ibogi zostali przedstawieni z kolonialną wyższością jako mało kumate małpy w cyrku, cała reszta również w zgodzie z konwencją. Uczestnicy eskapady po prostu grają swoje role. Są typami, nie charakterami ludzkimi. Artyści bez znaczących sukcesów, mitomani i gigantomani, parada kapryśnych ćpunów. Fackler osiągnął cel. Ośmieszył kolegów, siebie przy tym oszczędzając, pokazuje film na festiwalach niezależnego kina, zbiera nawet nagrody. Namawiałbym jednak do ostrożności przed skosztowaniem tej filmowej ibogi.
Na zainteresowanych czeka nie tyle odlot, ile szybki przelot. Kolejny bzdet do odfajkowania.
Chore ptaki umierają łatwo | USA, Gabon 2013 | reżyseria: Nicholas Fackler | dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty | czas: 100 min | Recenzja: Łukasz Maciejewski | Ocena: 1 / 6