Kilka lat temu to była całkiem głośna sprawa: grupa nastolatków z Los Angeles włamywała się do domów gwiazd i kradła ich ubrania, biżuterię, czasami gotówkę. Nie tylko z chęci zysku – przede wszystkim po to, by choć przez chwilę poczuć się jak ich idole. Zdjęcie w szpilkach Paris Hilton wrzucone na Facebooka jest dla bohaterek „Bling Ring” warte więcej niż same szpilki. Choć w domorosłym gangu dominowały dziewczyny, wydarzenia oglądamy przede wszystkim z perspektywy Marca – nieśmiałego, wyobcowanego chłopaka, który bezskutecznie szuka swojej tożsamości. Dla niego kradzieże są sposobem, by zaimponować innym, ale także, by sobie samemu udowodnić własną wartość. On jeden także ma jakiekolwiek wyrzuty sumienia, opory, myśli o konsekwencjach.
„Bling Ring” chwilami przypomina rozwinięcie wątków z wcześniejszych filmów Coppoli. Jego bohaterowie są jak Maria Antonina żądni sławy, spragnieni wyższości, tandetnego przepychu i wartych tysiące dolarów błyskotek. Ale są również niczym dziewczęta z „Przekleństw niewinności” – niedostosowani do rzeczywistości, żyjący urojeniami i marzeniami. Dlatego Coppola, choć nie czuje sympatii do rozwydrzonych nastolatków, stara się ich także zrozumieć i jednoznacznie nie oceniać. Dzieciaki z szajki są bezczelne, wyrachowane, a przy tym bezmyślnie zapatrzone we współczesną popkulturę. Ale wina, zdaniem reżyserki, nie spada wyłącznie na nie. Zawinił wszechobecny kult celebrytów, którzy nie znikają z czołówek tabloidów i telewizyjnych magazynów plotkarskich. Zawinili rodzice, nieobecni albo na potrzeby swoich dzieci kompletnie głusi (jedna z filmowych matek to postać niczym z powieści Stephena Kinga – fanatycznie wierząca w pseudopsychologiczny bełkot z książki „Sekret”). Zawiniło społeczeństwo, bezkrytycznie podziwiające wszystkich wyrzutków w stylu Bonnie i Clyde’a.
Analiza Coppoli z pewnością ani pełna, ani pogłębiona nie jest – warto po seansie uzupełnić informacje i przeczytać artykuł Nancy Jo Sales z „Vanity Fair”, który stał się podstawą scenariusza. Ale „Bling Ring” daje wiarygodny obraz świata pozbawionego refleksji i pozamaterialnych wartości. Świata, w którym szczytem marzeń i symbolem społecznego statusu są buty od Louboutina.
Człowiek ze stali | USA 2013 | reżyseria: Zack Snyder | dystrybucja: Warner Bros | czas: 143 min | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 4 / 6