„Comedown Machine” to dla mnie ten typ krążka, który bez bólu, szybko przelatuje i później już się raczej do niego nie wraca. Chwytliwe, gitarowe melodie, nowofalowe wstawki, elektronika, trochę funky, retro disco i lekko znudzony wokal Juliana Casablancasa.

Tyle dają The Strokes i jakkolwiek może to interesująco wyglądać, w rzeczywistości prezentuje się przeciętnie. Bez ikry, nutki szaleństwa, oryginału i nowatorstwa. Ot, niezła indierockowa płyta, których w ostatnich latach było aż nadto.

The Strokes | Comedown Machine | Sony Music | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 3 / 6