Była Polką ocalałą z Holocaustu w "Wyborze Zofii", brytyjską premier Margaret Thatcher w "Żelaznej Damie" i Joanną borykającą się z kryzysem małżeńskim w "Sprawie Kramerów". Trzykrotna laureatka Oscara i niekwestionowana rekordzistka w liczbie nominacji do tej nagrody Meryl Streep kończy w sobotę 70 lat.

"A niech mnie… Chciałabym podziękować Dustinowi Hoffmanowi i Robertowi Bentonowi, którym to zawdzięczam. Stanleyowi Jaffe’owi, który dał mi szansę zagrania Joanny. A także Jane Alexander i Justinowi – za miłość i wsparcie podczas tego zachwycającego doświadczenia" – mówiła w 1980 r. Streep, odbierając swojego pierwszego w życiu Oscara za drugoplanową kreację w filmie "Sprawa Kramerów" Roberta Bentona. Z zewnątrz sprawiała wrażenie opanowanej, ale w środku aż kipiała od emocji. Miała zawroty głowy, więc po zejściu ze sceny wyszła do łazienki. Gdy po dłuższej chwili wracała do sali, okazało się, że zostawiła statuetkę w toalecie. Wcale nie udawała, kiedy później przyznała, że nie spodziewała się Oscara. Ważniejsze niż wielkie gale były dla niej zawsze wewnętrzne poszukiwania i spokojna, niezakłócona blaskiem fleszy codzienność.

Meryl Streep (właściwie Mery Louise Streep) przyszła na świat 22 czerwca 1949 r. w Summit w stanie New Yersey jako córka artystki i byłej redaktorki sztuki Mary Wolf oraz kierownika zakładów farmaceutycznych Harry’ego Williama. Zanim odkryła świat teatru i kina, marzyła, by zostać piosenkarką. "Kiedy byłam młoda, miałam 16-17 lat, mój tata zebrał wszystkie nagrania Barbry Streisand. Ona miała wtedy 21 lat, więc sądzę, że nagrała prawdopodobnie trzy płyty. Mieliśmy je wszystkie w domu. Znałam każdą piosenkę, każdy oddech, każdą falę. Kiedy wracałam ze szkoły, włączałam te nagrania i śpiewałam" – wspominała kiedyś Meryl. Jeszcze wcześniej, w szkole podstawowej, myślała o karierze śpiewaczki operowej. Uczęszczała nawet na lekcje śpiewu, ale w pewnym momencie uznała, że nie ma wystarczającego talentu i zrezygnowała z tego zajęcia.

Od 1967 r. do 1971 r. uczęszczała do Vassar College, gdzie rozpoczęła się jej aktorska pasja. Zagrała wówczas w przedstawieniach "Panna Julia", "Dobry człowiek z Seczuanu", "Skąpiec" oraz "Kupiec londyński" w reż. Clinta Atkinsona. Następnie w latach 1972-1975 studiowała na wydziale teatralnym Uniwersytetu Yale. W tym czasie występowała na scenie Yale Repetory Theatre m.in. w spektaklu "Biesy" w reż. Andrzeja Wajdy. Kilka miesięcy po ukończeniu studiów wystąpiła po raz pierwszy na Broadwayu w sztuce "Trelawny of the +Wells+". Szybko zaczęła odnosić aktorskie sukcesy. Za kreację w sztuce "27 Wagons Full of Cotton" Tennessee Williamsa została nominowana do nagrody Tony w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa w sztuce teatralnej. Z kolei role w "Wiśniowym sadzie" wg Czechowa i musicalu "Happy end" Bertolta Brechta i Kurta Weilla przyniosły jej nominacje do Drama Desk Award.

W 1977 r. Streep zadebiutowała na wielkim ekranie w filmie "Julia" Freda Zinnemanna. Rok 1978 przyniósł jej pierwszą w życiu nominację do Oscara za drugoplanową kreację Lindy w filmie "Łowca jeleni" Michaela Cimino. Spektakularny sukces odniosła zaledwie rok później, kiedy otrzymała statuetkę za rolę zmagającej się z kryzysem małżeńskim Joanny Kramer w "Sprawie Kramerów". Choć była oszołomiona tym wyróżnieniem, równie mocno liczyło się dla niej zwycięstwo, które odniosła na planie, gdy przekonała Bentona, że nie powinien ukazywać jej postaci w jednoznacznie negatywnym świetle. Streep, która już w czasach studenckich dała się poznać jako obrończyni praw kobiet, chciała, by Joanna była lustrem dla milionów matek na świecie toczących batalię o dzieci.

Kolejnego Oscara zdobyła w 1983 r. za rolę w "Wyborze Zofii" Alana Pakuli. W adaptacji wybitnej powieści Williama Styrona zagrała pochodzącą z Krakowa Zofię Zawistowską, byłą więźniarkę obozu Auschwitz-Birkenau, która podczas wojny straciła najbliższą rodzinę. Do tej pory do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej Streep nominowana była łącznie 21 razy. Szanse na Oscara zapewniły jej m.in. role w filmach "Kochanica Francuza" Karela Reisza (1981 r.), "Silkwood" Mike'a Nicholsa (1983 r.), "Pożegnanie z Afryką" Sydneya Pollacka (1985 r.), "Chwasty" Hectora Babenco (1988 r.), "Co się wydarzyło w Madison County" Clinta Eastwooda (1995 r.) i "Krzyk w ciemności" Freda Schepisi (1998 r.). Za tę ostatnią w 1989 r. otrzymała Złotą Palmę dla najlepszej aktorki na festiwalu w Cannes. Streep ma na swoim koncie także m.in. Złote Globy za filmy "Adaptacja" Spike'a Jonze'a (2002 r.), "Diabeł ubiera się u Prady" Davida Frankela (2007 r.) oraz "Julie i Julia" Nory Ephron (2009 r.).

Status Żelaznej Damy aktorstwa, a przy tym trzeciego Oscara w karierze przyniosła jej w 2012 r. rola brytyjskiej premier Margaret Thatcher w "Żelaznej Damie" Phyllidy Lloyd. Choć sam obraz spotkał się z mieszanym przyjęciem krytyków, którzy zarzucali mu nadmierną skrótowość i nierówny poziom, występ Streep został powszechnie uznany za porywający. Jej kreacja została doceniona także nagrodą BAFTA dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej, Złotym Globem oraz nagrodą Stowarzyszenia Nowojorskich Krytyków Filmowych.

W ostatnich latach mogliśmy podziwiać ją m.in. jako Czarownicę w "Tajemnicach lasu" Roba Marshalla (2014 r.), marzącą o karierze śpiewaczki Florence Foster Jenkins w "Boskiej Florence" Stephena Frearsa (2016 r.), a także jako szefową dziennika "The Washington Post" Katharine Graham w "Czwartej władzy" Stephena Spielberga (2017 r.). Od czerwca możemy ją oglądać także w drugim sezonie serialu HBO "Wielkie kłamstewka". W opowieści, której głównymi bohaterkami są trzy kobiety z nadmorskiego miasteczka Monterey, gra Mary Louise Wright, teściową Celeste (Nicole Kidman), która zapowiada się na bardzo intrygującą postać.

Dziś amerykańska aktorka kończy 70 lat. Wciąż wydaje się zafascynowana swoim zawodem, choć przyznaje, że nie wie i nie chce wiedzieć, co przyniesie przyszłość. Jak zaznacza, największe znaczenie ma dla niej życie rodzinne, które dzieli z rzeźbiarzem Donem Gummerem i czwórką dzieci. "Kiedy byłam młodsza, zawsze zastanawiałam się nad tym, co wydarzy się w przyszłości, dokąd zaprowadzi mnie każda podróż. Teraz nie mam nic przeciwko beztroskiemu dryfowaniu i odnajdowaniu się w nowych sytuacjach. Właściwie, lubię to (...). Na co dzień prowadzę całkiem normalne życie. Przeważnie nie ma mnie w Hollywood. Spędzam czas w moim ogrodzie, hoduję róże i warzywa. Hollywood jest dla mnie wielką sceną i jestem podekscytowana za każdym razem, kiedy zapraszają mnie na gale" – powiedziała w jednym z wywiadów.

Streep docenia to, że może po prostu bawić się aktorstwem i nie musi nikomu niczego udowadniać. "Straciłam ochotę na zadowalanie tych, którzy mnie nie lubią, nie kochają i na uśmiechanie się do tych, którzy nie uśmiechają się do mnie. Nie mam już cierpliwości do pewnych rzeczy, nie dlatego, że stałam się arogancka, a po prostu już mnie to nie obchodzi" – wyjaśniła. Taka jest według niej definicja dojrzałości.