24 stycznia w Metropolitan Opera w Nowym Jorku odbędzie się premiera "Jolanty" Piotra Czajkowskiego i "Zamku Sinobrodego" Beli Bartoka - w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Wcześniej spektakl złożony z tych oper Treliński zrealizował w 2013 r. w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie, a w Met dwa lata później. Reżyser w rozmowie z PAP, przypomniał, że wówczas "prasa uznała tę premierę za jedno z 10 najważniejszych wydarzeń roku". Dyrektor nowojorskiej opery Peter Gelb chciał, aby tegoroczna wersja była całkowicie nową produkcją i dlatego obsada jest w całości zmieniona. Poprzednio występowali m.in. Anna Netrebko, Piotr Beczała oraz Nadja Michael. Tym razem zaśpiewają m.in. Sonya Yoncheva, Matthew Polenzani, Gerald Finley i Angela Denoke.
Treliński podkreślił, że w nowej realizacji "wyostrzył napięcia i psychologię". "Wyraźniej poprowadziłem relację między Jolantą a jej ojcem i między Judytą a Sinobrodym. Było to możliwe dzięki wokalistom, którzy są bardzo silnymi osobowościami" - wyjaśnił. Powiedział, że kiedy pierwszy raz reżyserował "Zamek Sinobrodego", inspirował się kreacją Anthony'ego Hopkinsa w filmie "Milczenie owiec". "Szukałem bardzo chłodnej postaci, angielskiego dżentelmena, który z jednej strony ma w sobie wyrafinowanie i kulturę, a z drugiej strony jest niebezpieczny i groźny. To zestawienie ma swój rewers w popkulturze, brutalny morderca, który w domu słucha Bacha z analogowej płyty" - dodał. "Odtwórca głównej roli Gerald Finley jest takim właśnie wyrafinowanym, angielskim dżentelmenem, z zewnątrz bardzo stonowanym i skrytym, w którym wszystko się dzieje podskórnie. Jego osobowość zawładnęła sceną i to jest moim zdaniem najciekawsza i najpełniejsza z realizacji +Sinobrodego+" - wyjaśnił reżyser.
Sonya Yoncheva to dzisiaj jeden z najwybitniejszych sopranów świata. Została obsadzona w roli Jolanty, poza operą występuje również w filmach fabularnych. Zdaniem Trelińskiego "praca z nią jest fascynująca, ponieważ w swój śpiew potrafi wpleść płacz lub śmiech, nie bojąc się wyrazistej reinterpretacji muzycznej. Niewielu solistów ma podobną odwagę, obawiając się, że muzyka wtedy nie jest czysta. Nowa generacja śpiewaków bardzo odważnie wykorzystuje takie połączenie, co nadaje ich interpretacjom rys prawdy" - mówił.
Reżyser zwrócił uwagę, że teatry operowe w USA przeżywają obecnie kryzys - publiczność odwraca się od opery. Met również boryka się z tym problemem. Mimo że spektakle mają świetne recenzje i doskonałe obsady, w sali zasiada 70-80 proc. widzów. Dlatego w Met starają się wracać do największych hitów i stąd nowy "Zamek Sinobrodego". Treliński upatruje sposobu na kryzys we "współczesnym, energetycznym języku filmowym, w którym silne, wyraziste obrazy pozwalają wciągnąć widza w głąb opowieści".
"Zestawienie muzyki Czajkowskiego i Bartoka jest dużym wyzwaniem. W przedstawieniu wykonuję więc silną woltę stylistyczną. Zaczynam od +Jolanty+ - opery, która jest dość naiwna, baśniowa i subtelna, po to żeby w +Zamku Sinobrodego+ pokazać mroczną otchłań, prawdziwą traumatyczną relację, filmowy montaż, język naszych czasów, ciągłe atakowanie obrazem. W trakcie godzinnej drugiej części spektaklu następuje dziesięć zmian dekoracji, co w operze jest bardzo rzadkie" - wyjaśnił.
Zarówno "Jolanta" jak i "Zamek Sinobrodego" opowiadają o sytuacji kobiety poddanej silnej dominacji mężczyzny. "Baśniowa, metaforyczna opowieść Czajkowskiego, jeśli spojrzeć na nią głębiej, opowiada historię ojcowskiego nadużycia, historię ojca który kochał za bardzo - na tyle silnie, że odgrodził córkę od świata, zamknął w więzieniu, tylko dla siebie" - mówił Treliński.
Dyrektor artystyczny warszawskiego Teatru Wielkiego - Opery Narodowej opowiadał, że "łącząc te dwa dzieła, zastosował zabieg, który sprawił, że główne bohaterki - Jolanta i Judyta - stają się tą samą kobietą. Kiedy kończy się +Jolanta+, na scenie pojawia się Judyta. Wygląda podobnie, mamy tylko wrażenie upływu czasu. Zaczyna się nowa opowieść, w której Judyta puka do domu Sinobrodego. Widzimy, że jest to historia kobiety, która po wielu latach, będąc dorosłą osobą, wraca do traumy dzieciństwa - raz jeszcze trafia do mężczyzny, który jest silnie dominujący, jeszcze raz wchodzi w jarzmo niewoli" - wyjaśnił. Zdaniem Trelińskiego połączenie owych dwóch dzieł tworzy "drastyczną opowieść, o tym, że nie możemy wyzwolić się od piętna młodości i dobrowolnie powracamy do pułapki, z której już - właśnie w tamtym czasie - już się wyzwoliliśmy".
Spektakl powstał w koprodukcji Metropolitan Opera z Teatrem Wielkim - Operą Narodową. Premiera odbędzie się 24 stycznia w Metropolitan Opera, kolejne spektakle: 28 stycznia, 1,4,9,14 lutego. Za scenografię odpowiada Boris Kudlicka, kostiumy zaprojektował Marek Adamski, choreografię ułożył Tomasz Jan Wygoda. W przedstawieniu wystąpią m.in. Sonya Yoncheva jako Jolanta, Matthew Polenzani jako hrabia Vaudemont, Gerald Finley jako Sinobrody i Angela Denoke w roli Judyty.