Jak powiedział w czwartek w Łodzi Gliński, to bardzo przykra informacja. Dodał, że zmarłego reżysera poznał kilkadziesiąt lat temu przy realizacji jednego z jego filmów.
"Był to film realizowany dla telewizji - +Kronika polska Galla Anonima+. Film był zrobiony z dużym rozmachem, robiony w sposób trochę taki naturalistyczny. Jak wiadomo, pan Grzegorz Królikiewicz lubił mocno uderzać w sztuce i lubił być artystą z prawdziwego zdarzenia" - powiedział wicepremier.
Zwrócił również uwagę na zaangażowanie prospołeczne reżysera. "Kwestie społeczne były dla niego ważną rzeczą i był w tym autentyczny" - mówił.
Przyznał, że bardzo lubił Królikiewicza. W ciągu ostatnich dwóch lat - jak powiedział - miał z nim kontakt przy różnych okazjach, np. w czasie swojej kampanii wyborczej. Reżyser zapraszany był również do pracy w komisjach selekcyjnych w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. "Jego śmierć to wielka szkoda dla polskiej kultury" - stwierdził wicepremier.
O śmierci Grzegorz Królikiewicz poinformowała na swojej stronie Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera w Łodzi.
Uczelnia przypomina, że Królikiewicz był absolwentem wydziału reżyserii łódzkiej szkoły filmowej i wykładowcą w niej, nauczycielem wielu pokoleń filmowców; nosił tytuł profesora nauk filmowych.
Autor scenariuszy i reżyser filmów dokumentalnych i fabularnych, m.in. "Na wylot" (1972), "Wieczne pretensje" (1974), "Przypadek Pekosińskiego" (1993) czy "Sąsiady" (2014). Za swoje filmy nagrodzony m.in. Nagrodą FIPRESCI na Festiwalu w Mannheim (za swój debiut "Na wylot"), Złotymi Lwami Festiwalu w Gdyni, czy nagrodą Specjalną Festiwalu w Karlovych Varach (obie nagrody za film "Przypadek Pekosińskiego"). Był autorem wielu książek poświęconych teorii kina.
"Konsekwentny w swojej osobnej, niezwykle oryginalnej, autorskiej drodze twórczej" - napisano na stronie PWSFTiT.